Warunek

Czasami to co Jezus naucza jest trudne do zrozumienia: „Zatem wielu z jego uczniów, kiedy to usłyszało, powiedziało: Twarde to jest słowo; któż może go słuchać?”(J 6:60, NBG) Musimy zdać sobie sprawę, że słowa Jezusa są trudne i wymagające, a zdają się być trudniejsze lub nawet przeczyć naszym wartościom, kiedy czytamy je w oderwaniu od całości przesłania Ewangelii, czy całej historii zbawienia zawartej w Piśmie. By pojąć ich duchowy sens, nie wystarczy dobra znajomość zasad biblijnej egzegezy czy krytyki tekstu, ale przede wszystkim potrzebny jest Duch, bo bez Niego te słowa będą tylko martwymi literami zapisanymi na kartach starożytnych manuskryptów lub kontrowersyjnymi wypowiedziami dawnego nauczyciela.

Kiedy chcemy dobrze zrozumieć coś z tego, co przekazał nam Mistrz z Nazaretu musimy spojrzeć na kontekst bliższy i dalszy tej wypowiedzi, innymi słowy musimy poznać do kogo On to mówi, w jakim celu, co stało się chwilę przed tym lub chwilę po tym, musimy poznać kontekst kulturowy, historyczny czy wreszcie znaczenie słów wypowiadanych przez Jezusa w świetle przesłania Starego Testamentu bo jak pamiętamy wszyscy Jezus nauczał w Mt 5:18: „Bo zaprawdę, powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, albo kreska, nie przeminie z Prawa, aż się wszystko stanie.”(NBG) Jezus nie przyszedł na ten świat by cokolwiek zmieniać, ale aby wypełnić wszystko co było powiedziane jak odnotował to Ewangelista w Mt 5:17: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.”(BT) Zatem jakiekolwiek rozpatrywanie słów Jezusa i szukania ich znaczenia bez odniesienia się do Starego Testamentu jest ogromnym błędem.

Temat, który chcę tutaj poruszyć może być dla wielu trudny do pojęcia, dla wielu jeszcze trudniejszy do zaakceptowania. Nie można go jednak unikać ponieważ jest on postawionym twardo warunkiem każdemu kto chce zostać uczniem Jezusa Chrystusa. Zanim przejdę do rozważań biblijnych na ten temat, chcę najpierw byśmy zobaczyli w jaki sposób cywilizacja i kultura, w jakiej przyszło nam żyć, widzi to i w rzędzie jakich wartości go stawia.

Znany, już nieżyjący brytyjski aktor Peter Sellers powiedział: „Najważniejsza rzecz w życiu to rodzina. Najpierw ta, w której się urodziłeś, później ta, którą sam stworzyłeś”, a znana z serii książek Saga o Ludziach Lodu, norweska autorka Margit Sandemu stwierdziła: „Człowiek ma obowiązek stać przy swoich bliskich i wspierać ich niezależnie od tego, ile problemów nam sprawiają”. Rodzina w naszej kulturze stanowi coś bardzo cennego, niezaprzeczalną wartość, której choć czasami nie cierpimy z różnych powodów, to jednak oddajemy należną i tradycyjną cześć. W obecnych czasach więzi rodzinne nie mają już takiego znaczenia jak kiedyś, nie mniej jednak każdy kto zakłada rodzinę stawia ją na piedestale i pragnie jej szczęścia i dobra.

Dla Żydów rodzina także stanowi ogromną wartość, a cześć oddawana rodzicom znalazła swoje odzwierciedlenie w Prawie 2 Moj 20:12: „Uszanuj (uczcij) twojego ojca i i twoją matkę, aby się przedłużyły twoje dni na ziemi, którą da ci twój Bóg – Wiekuisty”(NBG), a zostało powtórzone także w 5 Moj 5:16: „Uszanuj twojego ojca i twoją matkę, jak przykazał ci Wiekuisty, twój Bóg, aby się przedłużyły twoje dni i by ci było dobrze na ziemi, którą Wiekuisty, twój Bóg, ci oddaje”(NBG) oraz w Nowym Testamencie w Ef 6:1-3: „Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. Czcij ojca twego i matkę – jet to pierwsze przykazanie z obietnicą – aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi.”(BT) Sam Jezus podkreślił znaczenie tego przykazania w Mk 7:8-13 gdzie nauczał o ludzkiej tradycji: „I mówił do nich: Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: Czcij ojca swego i matkę swoją, oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie. A wy mówicie: „Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem [złożonym w ofierze] jest to, co ode mnie miało być wsparciem dla ciebie” - to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni matki. I znosicie słowo boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie.”(BT)

Jak wobec tego wszystkiego co powiedzieliśmy o rodzinie oraz co Biblia mówi o szacunku dla rodziców mamy się odnieść do słów Jezusa z Łk 14:26: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem.”(BT) Jest to jedno z tych zdań Jezusa, które budzi kontrowersje i konsternacje. Czy mamy naprawdę nienawidzić swojej rodziny, swoich bliskich by móc kroczyć za Jezusem? Tutaj zaczynają się przysłowiowe schody nawet dla tych, którzy nie są zbyt blisko związani ze swoją rodziną. Ojciec, który opuścił rodzinę i nie płaci alimentów będzie oburzony kiedy się mu powie, że ma „mieć w nienawiści” swoje dziecko dla Jezusa. Matka będzie patrzyła nas jak na idiotów jeśli jej powiemy to samo. Spróbujcie babci czy dziadkowi powiedzieć by nienawidzili dla Chrystusa swoich wnucząt.

Jeślibyśmy mieli na tyle odwagi by jednak komuś to powiedzieć, poza nastolatkami, które i tak nad wyraz łatwo szafują nienawiścią do swoich rodziców, to ludzie będą patrzeć na nas jak na członków jakiejś sekty. Ile razy słyszycie w kościele, że macie nienawidzić swoich bliskich dla Jezusa? Wielu duchownych prześlizguje się po tym temacie, jak zresztą i po wielu innych, nie próbując ludziom wyjaśnić prawdziwego znaczenia tych trudnych słów Jezusa. Dla wielu będziemy brzmieć jakbyśmy sobie to wymyślili, przecież nasz kochany, taki trochę w stylu hippisa, Jezus nie mógłby czegoś takiego powiedzieć, to zbyt okrutne. Ludzie źle reagują na te słowa bo widzą w Jezusie nie Mesjasza i Króla, a malutkie dzieciątko ze stajenki w objęciach swojej matki, a tymczasem prawdziwy Jezus stawia prawdziwe i twarde warunki.

Co zatem dla nas oznacza nienawidzić kogoś, w jaki sposób rozumiemy, my współcześni Polacy to słowo? Według Słownika Języka Polskiego PWN nienawiść to „silne uczucie niechęci wobec kogoś lub czegoś”, a Wikipedia dodaje „...często połączone z pragnieniem, by obiekt nienawiści spotkało coś złego...”. Czy zatem do tak rozumianej nienawiści wobec swoich bliskich wzywa nas Jezus i stawia jako warunek swego uczniostwa? Czy mimo tego, że Jezus nie jest już dzidziusiem ze stajenki, to byłby w stanie zażądać od nas czegoś takiego? Czy Jezus byłby zdolny do dość schizofrenicznego, wydawałoby się, zachowania kiedy z jednej strony podkreśla wagę Prawa na podstawie przykazania o czci i szacunku dla rodziców, a z drugiej żąda od nas nienawiści do nich?

Tłumacze ksiąg biblijnych starają się nie tylko dosłownie przetłumaczyć słowa Pisma, ale także nadać im znaczenie w kontekście kulturowym i językowym naszych czasów. Dlatego, by delikatnie osłabić kontrowersyjne znaczenie tych słów używają zwrotu „mieć w nienawiści” zamiast nienawidzić, ale Biblia w tekście oryginalnym Nowego Testamentu czyli tekście greckim zawiera wyraz μισει – misei czyli trzecią osobę strony czynnej czasownika nienawidzić. Nie ma tu żadnego złagodzenia wypowiedzi ze strony autora natchnionego. Zatem właściwe, tą wypowiedź, należałoby przetłumaczyć „Jeśli ktoś przychodzi do Mnie i nie nienawidzi...” Innymi słowy musimy nienawidzić swoich bliskich by pójść do Jezusa. Tekst ten wydaje się nam niesprawiedliwy, a nawet brutalny, ale Ewangelista nie miał problemu by te słowa odnotować, czyżby zatem on wiedział coś więcej, a może inaczej je rozumiał niż my dzisiaj.

Spójrzmy najpierw na Stary Testament gdzie w 1 Moj 29:30-31 czytamy: „Zatem wszedł też do Racheli, i bardziej kochał Rachelę niż Leę. I służył u niego jeszcze siedem lat. Zaś Wiekuisty widząc, że Lea jest w niełasce, otworzył jej łono; a Rachela była niepłodną.”(NBG) Tłumacz używa tutaj zwrotu „że Lea jest w niełasce”, ale w oryginalnym hebrajskim tekście mamy użyte słowo senu'a czyli jest znienawidzona, pochodzące od wyrazu sane' - nienawidzić. Jak zatem możemy zobaczyć na przykładzie tego tekstu o miłości Jakuba do Racheli, senu'a – nienawidzić nie oznacza wcale tego samego co rozumiemy dzisiaj jako nienawidzić, a raczej jest to wyraz oznaczający, że Jakub kochał Leę mniej od Racheli, lub, że Rachela była jego faworytą, a Lea nie i, że Racheli okazywał swoje przywiązanie i adorację, a Lei nie.
Innym przykładem niech będzie fragment z księgi Sędziów 15:2: „Nadto jej ojciec powiedział: Rzeczywiście, sądziłem, że ją znienawidziłeś, dlatego oddałem ją twojemu towarzyszowi. Ale jej młodsza siostra jest od niej jeszcze piękniejsza; niechaj zostanie twą żoną, zamiast tamtej.”(NBG) Tutaj użyte zostało hebrajskie słowo seneta pochodzące również od wcześniej wspomnianego czasownika sane' czyli nienawidzić i ponownie widzimy, że jest użyte w innym kontekście niż byśmy my dzisiaj go użyli, a mianowicie wskazuje na to, że ojciec Filistynki sądził, iż Samson już tak nie kochał i nie pragnął tej kobiety jak na samym początku. Samson nie był tak zalotny w stosunku do niej więc ojciec uznał, że odstawił ją na tzw. „boczny tor”. Znaczenie tego wyrazu w tym fragmencie również nie wyraża zaprzeczenia miłości i nie jest stawiane w stosunku do miłości na przeciwnym biegunie.

Posłużę się jeszcze jednym fragmentem, by dobrze zobrazować temat znaczenia nienawiści w Starym Testamencie, znajdziemy go w 5 Moj 21:15-16: „Jeśli ktoś miałby dwie żony – jedną kochaną, a drugą znienawidzoną – i urodziły mu synów – kochana i znienawidzona – a pierworodnym byłby syn znienawidzonej, wtedy rozdzielając pomiędzy swoich synów to, co posiada, nie będzie mógł dać pierwszeństwa synowi ukochanej nad pierworodnym synem znienawidzonej.”(NBG) Wyraźnie widać, że „znienawidzona żona” to nie jest żona, której się nie kocha, ale to żona zepchnięta na drugi plan przez tą, która jest ulubienicą męża. Ulubiona żona z automatu staje się oczkiem w głowie męża i jest adorowana oraz hołubiona kosztem tej drugiej zwanej „znienawidzoną”. To już trzeci świadek biblijny, który wyraźnie pokazuje nam, że w Starym Testamencie, znaczenie słowa nienawidzić nie jest zaprzeczeniem słowa kochać.

Ostatni cytat ze Starego Testamentu pochodzi z kaznodziei Salomonowego czyli Przysłów 13:24: „Kto powściąga swą rózgę – nienawidzi swojego syna; lecz kto go miłuje – zawczasu go karci.”(NBG) Z tego cytatu wynika, że to co byśmy dzisiaj nazwali bezstresowym wychowaniem jest formą nienawiści do własnego dziecka, ale nie nienawiści rozumianej jako zaprzeczenie miłości, a nienawiści rozumianej jako obojętność, jako zepchnięcie swojego dziecka na dalszy plan, usunięcie dobra dziecka z listy swoich priorytetów.

Jak zatem widzimy nienawidzić hebr. sane' wcale nie oznacza zaprzeczenia miłości i nie znajduje się na przeciwległym do miłości biegunie, nie stoi w opozycji do miłości. Nienawidzić to znaczy podporządkować coś czemuś innemu co ma dla nas większą wartość. Jezus nie żył w naszej, łacińskiej kulturze i jego słowa nabierają znaczenia w kontekście kultury hebrajskiej, a co więcej w kontekście Słowa Bożego zapisanego w Tanachu (Starym Zakonie). Zatem kiedy Jezus mówi o nienawiści, nadaje temu słowu takie samo znaczenie jak Stare Przymierze. Dla Jezusa nienawidzić kogoś nie jest równoznaczne z życzeniem mu wszystkiego najgorszego i zaprzestaniem okazywania tej osobie miłości, a jest podporządkowaniem znaczenia tej osoby czemuś znacznie ważniejszemu czyli Jego osobie.

Jeśli nie nienawiść, to co jest zaprzeczeniem miłości? Co możemy postawić naprzeciw miłości i powiedzieć, że jest to skrajnie odmienna postawa? Odpowiedź na te pytania znajdziemy w 1 liście Jana Apostoła 4:18: „W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się miłości.”(BT) To strach, lęk i powiązana z nim niepewność jest zaprzeczeniem miłości, stoi do niej w kontrze i jest jej zaprzeczeniem, bo jak mówi Paweł w 1 Kor 13:7 miłość: „Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.”(BT) O tym mówi też Ps 91:1-5: „Kto przebywa w pieczy Najwyższego i w cieniu Wszechmocnego mieszka, mówi do Pana: Ucieczko moja i Twierdzo, mój Boże, któremu ufam. Bo On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego i od zgubnego słowa. Okryje cię swymi piórami i schronisz się pod Jego skrzydła: Jego wierność to puklerz i tarcza. W nocy nie ulękniesz się strachu ani za dnia – lecącej strzały.”(BT) Miłość daje mi siłę by pokonać strach w każdej sytuacji, jeśli jestem pełen miłości, zwłaszcza pełen miłości, która od Boga pochodzi, żaden strach, nie jest w stanie mi zagrozić.
Do wolności od lęku wzywa sam Jezus w Mt 10:28: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”(BT) czy w Mt 14:27 kiedy woła do swoich uczniów: „Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!”(BT) Owocem braku miłości jest brak zaufania i strach, który staje naprzeciw miłości niczym wróg. Strach jest też bronią w rękach przeciwnika, chyba najlepszą i najskuteczniejszą, a może się jej przeciwstawić tylko miłość, która jest zdolna poświęcić wszystko,właśnie dlatego, że jest wolna od strachu, jak mówi Jezus w swoim nauczaniu w J 15:13: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.

Zatem mówiąc o nienawiści do ojca i matki, żony i dzieci, itd. Jezus nie mówi o czynnej nienawiści w naszym dzisiejszym rozumieniu. Nie chodzi tu by ich odrzucić, opuścić i życzyć im tego co najgorsze, ale by swoje uczucia do nich podporządkować uczuciu czy raczej relacji jaką mamy z Jezusem. To Jezus nasz zbawiciel powinien być w centrum naszego zainteresowania i wszystkie nasze myśli, pragnienia czy czynności powinny byćadresowane do Niego. Jezusowi chodzi o miłość i płynące z niej zaufanie do Niego na takim poziomie jaki osiągnęła miłość i zaufanie Abrahama, którego historia wiary została opisana w 1 Moj 22:1-12: „Po tych wypadkach stało się, że Bóg doświadczył Abrahama, mówiąc do niego: Abrahamie; a on rzekła: Oto jestem. Więc powiedział: Weź twego syna, twojego jedynaka, którego miłujesz – Ic'haka (Izaaka), idź do ziemi Moria oraz na jednej z gór, którą ci wskażę, złóż go tam jako całopalenie. Więc Abraham wstał rano, osiodłał swojego osła, zabrał ze sobą dwoje sług i swojego syna Ic'haka, narąbał drzew do całopalenia, podniósł się oraz poszedł na miejsce, o którym powiedział mu Bóg....Potem przybyli do miejsca o którym mówił mu Bóg; a Abraham zbudował tam ofiarnicę, ułożył drzewo, związał swojego syna Ic'haka oraz położył go na ofiarnicę, ponad drzewem. Abraham wyciągnął także swoją rękę wziął nóż, by zarżnąć swojego syna...Więc powiedział (Bóg): Nie wyciągaj twojej ręki na chłopca oraz nic mu nie rób; gdyż teraz wiem, że jesteś bogobojnym i z Mojego powodu nie oszczędzałeś twego syna, twojego jedynaka.”(NBG)

Na koniec tej opowieści niemal słychać odgłos oddechu ulgi jaki wyrywa się z piersi Abrahama. Jego syn ocalał! Ale przecież Bogu nigdy nie chodziło o śmierć Izaaka, ale o gotowość Abrahama. Abraham pokazał, że „nienawidzi” swojego syna, że wbrew wszystkiemu ufa swojemu Panu ponad wszystko, nawet ponad miłość do Izaaka, że jest w stanie podporządkować swoją niezaprzeczalną miłość do potomka miłości do Boga.

Ale z tej opowieści wynika jeszcze jedna, bardzo cenna dla nas informacja, a mianowicie, ofiara Abrahama ze swojego syna jest zapowiedzią ofiary jaką Bóg złożył ze swojego Syna na górze Golgota, miejscu, które sam wybrał. W kolejnym 13 wersecie tej opowieści możemy przeczytać: „Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna”. Bóg sam wybrał Baranka, który został złożony w ofierze zamiast nas. Chrystus został złożony w ofierze byśmy my, nie musieli ginąć dokładnie tak jak Izaak.

Czyż zatem Jezus nie ma prawa żądać od nas postawienia go na pierwszym miejscu przed wszystkimi? Odpowiedź jest tylko jedna: oczywiście! To Bóg, zanim Jezus postawił ten warunek, spełnił go i znienawidził samego Siebie stając się człowiekiem, umarł za człowieka stawiając człowieka na piedestale swojej miłości. Warunek umiłowania Jezusa ponad wszystko co jest nam drogie na tym świecie jest tylko i wyłącznie zrównaniem poziomu naszej relacji do Niego, do poziomu Jego relacji do nas. Nie jest to więc w żaden sposób żądanie niesprawiedliwe, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka, ale wręcz odwrotnie, jest w pełni uzasadnione w świetle miłości Boga do nas, ludzi.

Czy ktoś z nas może sobie wyobrazić jaki ból musiał odczuwać Abraham poproszony o taką ofiarę? Kto z nas zdecydowałby się na taki krok i takie posłuszeństwo Bogu? A czy ktoś może wyobrazić sobie ból Ojca, który widział i uczestniczył w tym , kiedy ci, których ukochał, z pełną premedytacją przybili do krzyża i zamordowali Jego Syna? Czy ktoś może sobie wyobrazić ból Ojca, który wydał swojego Syna w ręce ludzi, za których życie Ten zapłacił swoim, stając się Barankiem Ofiarnym?

Jezus woła o taką nienawiść do bliskich, która wynika z wiary i miłości do Jego osoby; żebyśmy umieli podporządkować miłość do naszych bliskich miłości do Niego. Jeżeli stawiamy naszych bliskich ponad Jezusem, to rzeczywiście nie jesteśmy godni tego by nazywać się Jego uczniami, ponieważ jak odnotowuje Ewangelista w Mt 10:37-39: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.”(BT)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co było na początku

Tetelestai

Piotrowe klucze

Co się stało u Boga w ogródku cz. II

Czy tekst 2Tm 1:16 potwierdza praktykę modlitwy za zmarłych?

Potrójna misja Mesjasza

Biblijny kanon

Kickstart czyli...Wykopani