Polewam cię w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego
W wielu kościołach
tradycyjnych chrzest jest dokonywany przez pokropienie lub polanie
głowy dziecka, najczęściej noworodka, wodą i wypowiedzenie tzw.
sakramentalnych słów: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i
Syna i Ducha Świętego”. To zamyka całą ceremonię, dziecko
zostaje ochrzczone, zgodnie z tradycją jego grzech pierworodny
zostaje zmazany oraz z automatu jest włączony w społeczność
swego Kościoła. Wszystko byłoby w porządku i moglibyśmy przejść
nad tym do porządku dziennego, gdyby nie pewien drobny szczegół, a
mianowicie Biblia.
Chrzest dzieci zaczął
się rozwijać jakieś dwa wieki po Chrystusie wraz z rozwojem
pojęcia grzechu pierworodnego. „Dlatego,
tak jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez
grzech - śmierć, tak też na wszystkich ludzi przeszła śmierć,
ponieważ wszyscy zgrzeszyli.”
(Rz 5:12, UBG) Od tego fragmentu z listu do Rzymian wszystko
się zaczęło. To co dla jednych było nieoczywiste dla innych stało
się takie według dowolności swojej interpretacji. Wszyscy
zwolennicy grzechu pierworodnego odwołują się do tego cytatu z
listu Pawła do Rzymian, zapominając jakby, że Pismo wymaga więcej
niż jednego świadka by zbudować sprawę, a tym bardziej całą
teologię.
Najpierw zwrócimy nasze
oczy na człowieka o imieniu Orygenes. Człowiek ten był uczonym,
który próbował wyjaśniać naukę chrześcijańską przy pomocy
terminów filozofii helleńskiej/greckiej. Studiował wraz z Plotynem
u niejakiego Amoniosa Sakkasa, który to filozof odszedł od Kościoła
uznając wyższość duchowości pogańskiej nad chrześcijańską i
założył neoplatońską szkołę filatelejczyków w Aleksandrii.
Plotyn, z kolei, kolega Orygenesa ze szkolnej ławy, to twórca tego
co dziś uznajemy za neoplatonizm, głosił za Platonem, że zgodnie
z teorią emanacji materia jest najniższym i najgorszym stadium
bytowania; uczył o wyższości duszy nad materią. Plotyn głosił
również, że zło jest niedostatkiem dobra, co dało podstawy do
rozwoju teodycei, czyli dziedziny teologii zajmującej się
pogodzeniem istnienia dobrego Boga i zła, co mocno rozwinął w
swoim nauczaniu Augustyn z Hippony. Orygenes, który wyrósł w
świecie pogańskiej filozofii był egzegetą krytycznym Biblii oraz
rozwinął do swego szczytowego momentu biblijną egzegezę
alegoryczną. Sam Orygenes uważał, iż Kościół stanowią
mistycy, a reszta to lud tylko wzywający imienia Pana i pomimo tego,
że wielu uważało go za gnostyka, jest uważany za ojca kościoła.
To Orygenes zaczął tworzyć teologię dziedziczonego grzechu, który
dzisiaj nazywany jest grzechem pierworodnym.
Naukę o grzechu
dziedziczonym po Adamie rozwinął i wprowadził do teologii
katolickiej Augustyn z Hippony wprowadzając pojęcie peccatum
originale czyli grzech pierworodny w swoim dziele De diversis
quaestionibus ad Simplicianum (Do Symplicjana o różnych
problemach) z 397 r n. e. Od tego momentu pojęcie grzechu
pierworodnego weszło oficjalnie do teologii katolickiej oraz w
czasie późniejszym do protestanckiej.
Na podstawie teologii o
grzechu pierworodnym, Kościół Rzymski wprowadził praktykę chrztu
niemowląt, jakoby ratującą dzieci, które mogły umrzeć przed
stanem, w którym właśnie przez dziedziczony grzech Adama, który
nie był jednak ich osobistą winą, nie mogłyby dostąpić
oglądania chwały Boga. Oczywiście sama praktyka nie była
konsekwencją nauczania tylko i wyłącznie Augustyna z Hippony,
ponieważ już wcześniejsi pisarze chrześcijańscy wspominali o
takiej praktyce nazywając ją apostolską. Argument praktyki
apostolskiej przetrwał do dziś, choć trudno jest w coś takiego
uwierzyć, tym bardziej, że nie ma na potwierdzenie tego faktu ani
jednego dowodu biblijnego z czasów apostolskich, a sama nazwa
praktyka apostolska w odniesieniu do chrztu dzieci jest znacznie
późniejsza, co wskazywałoby raczej na to, że de facto nie była
to żadna praktyka apostolska.
Zwolennicy chrztu
niemowląt jako przykład na potwierdzenie swojej tezy podają
fragmenty z Dziejów Apostolskich, w których mowa o tym, iż
Apostołowie ochrzcili całe domostwa, a więc, według ich
rozumienia, również dzieci. Przypatrzmy się zatem tym fragmentom.
Piotr udaje się do domu
setnika Korneliusza by tam ochrzcić samego zainteresowanego Setnika
oraz jego domowników co zostało opisane w 10 rozdziale Dziejów
Apostolskich. W wersecie 1 i 2 czytamy: „ A był w Cezarei
pewien mąż, imieniem Korneliusz, setnik kohorty zwanej Italską,
pobożny i z całym swoim domem bojący się Boga...”(Dz
10:1-2, NBG). Rodzi się zatem pytanie, skoro jego cały dom był
pobożny tak jak on, to czy jego dzieci w tym niemowlęta też były
pobożne? Przecież, jak twierdzą zwolennicy chrztu niemowląt cały
dom oznaczać ma także dzieci. A może był to oficer rzymski, który
przebywał na służbie w Cezarei jednak bez swojej rodziny, a jego
domostwo oznaczało sługi i niewolników, jak to było w zwyczaju?
Raczej wystarczy zwykłe ludzkie rozumowanie, bez zbyt wielkich
wzlotów geniuszu, by stwierdzić, iż do tego by bać się Boga, być
pobożnym to raczej trzeba rozumieć co się robi i jakie decyzje
podejmuje, a więc być dorosłym.
Co ciekawe Piotr
jest świadkiem chrztu Duchem Świętym tych, którzy go słuchali w
domu Korneliusza: „A
gdy jeszcze Piotr mówił te słowa, Duch Święty zstąpił na
wszystkich słuchających tej mowy. I zdziwili się ci wierzący
pochodzący z obrzezania, którzy przyszli z Piotrem, że dar Ducha
Świętego został wylany także na pogan. Słyszeli ich bowiem
mówiących językami i wielbiących Boga. Wtedy Piotr się odezwał:
Czy ktoś może odmówić wody, żeby byli ochrzczeni ci, którzy
otrzymali Ducha Świętego jak i my? I nakazał ochrzcić ich w imię
Pana. I prosili go, aby [u nich] został kilka dni.”(Dz
10:44-48,
UBG) Jak więc możemy zobaczyć Piotr kazał ochrzcić wszystkich,
którzy już wcześniej otrzymali Ducha Świętego i mówili
językami, czy mogło to dotyczyć małych dzieci, niemowląt
nieświadomych tego co się dokoła nich dzieje? Czy zatem naprawdę
w tym przypadku pojęcie domostwa obejmuje też dzieci? Raczej nie.
Inny
podawany przykład również pochodzi z Dziejów Apostolskich i
dotyczy pewnej kobiety imieniem Lidia, pochodzącej z Tiatyry
sprzedawczyni purpury, którą Paweł spotyka w Filippi: „Zaś
kiedy została ochrzczona, jak również jej dom,...”(Dz
16:15,
NBG) Dla zwolenników chrztu dzieci to również dowód na to, że
skoro ochrzczono jej dom to również jej dzieci. Po pierwsze nie
wiemy czy była mężatką, bo jeśli miałaby dzieci to musiała
mieć męża, a nie ma o nim mowy. W tamtych czasach to mąż był
głową rodziny i panem domu, więc skoro kobieta była wymieniana
jako pani domu to nie mogło być mężczyzny. Po drugie czy dzieci,
jeśli nawet były, to przebywały z nią w jej domu w Filippi czy
też w Tiatyrze skąd Lidia pochodziła. Po trzecie Pismo nie
wspomina ile mogło by być tych dzieci, czy były malutkie czy nie.
Nie mamy żadnych tego typu informacji, więc skąd wniosek, że
pojęcie domu Lidii obejmuje również jej dzieci?
Trzeci
taki przykład to strażnik więzienny pilnujący Pawła i Sylasa, co
również mamy opisane w Dziejach Apostolskich. Po tym jak więzienie
runęło w gruzy, strażnik orientuje się, że Paweł i Sylas nie
uciekli więc przejęty zwraca się do nich: „A
wyprowadziwszy ich z więzienia, powiedział: Panowie, co mam czynić,
abym był zbawiony? A oni odpowiedzieli: Uwierz w Pana Jezusa
Chrystusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom. I głosili słowo
Pańskie jemu i wszystkim jego domownikom. Tej samej godziny w nocy
wziął [ich ze sobą], obmył ich rany i natychmiast się ochrzcił,
on i wszyscy jego [domownicy].”(Dz
16:30-33,
UBG)
Paweł
z Sylasem zanim ochrzcili domowników strażnika więziennego to
wszystkim głosili Ewangelię. Pytanie zatem jakie się pojawia to,
czy głosili Słowo także niemowlętom?
Argument
za chrztem dzieci w oparciu o fragmenty z Biblii ukazujące Apostołów
chrzczących całe domostwa jest zasadniczo żadnym argumentem, a
próby przedstawiania tego argumentu jako prawdziwego wydają się
być nieco karkołomne. Więc wykorzystuje się inny cytat z Pisma:
„I
przynoszono do niego dzieci, aby ich dotknął, ale uczniowie gromili
tych, którzy je przynosili. Gdy Jezus to zobaczył, oburzył się i
powiedział do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie
zabraniajcie im. Do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę
powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, nie
wejdzie do niego.”(Mk
10:13-16,
UBG) No cóż, to może być argument za tym, że Jezus traktował
dzieci jak niewinne istoty należące do Królestwa, że musimy
przyjąć królestwo Boże z taką ufnością jak dzieci, ale nie ma
w tym fragmencie żadnych spełnionych warunków chrztu, o których
jeszcze powiem.
Kolejny
argument to porównanie, niejako paralela między chrztem, a
obrzezaniem: „Nie
ten bowiem jest Żydem, kto jest [Żydem] na zewnątrz, ani nie to
jest obrzezaniem, co jest na zewnątrz, na ciele; Ale ten jest Żydem,
kto jest nim wewnątrz, i [to jest obrzezanie, co jest] obrzezaniem
serca, w duchu, nie w literze, którego chwała nie [pochodzi] od
ludzi, lecz od Boga.”
(Rz
2:28-29,
UBG) Tłumaczy się, że skoro żydzi obrzezują swoje niemowlęta w
ciągu ośmiu dni od urodzenia to chrześcijanie powinni dokonywać
tego samego ponieważ chrzest jest nowym obrzezaniem. Chrzest nie
jest nowym obrzezaniem, to nowe stworzenie w Jezusie jest rozumiane w
Piśmie jako nowe obrzezanie. Nigdzie Nowy Testament nie łączy
chrztu z obrzezaniem, a używając słowa obrzezanie wyraża raczej
stan duchowy.
Abraham,
ojciec wszystkich obrzezanych, został usprawiedliwiony z wiary: „Cóż
bowiem mówi Pismo? Abraham uwierzył Bogu i zostało mu to poczytane
za sprawiedliwość.”(Rz
4:3,
UBG) obrzezanie zostało mu dane jako znak usprawiedliwienia, a nie
jako akt otwierający mu drogę do usprawiedliwienia. NT uczy: „Tak
więc twierdzimy, że człowiek zostaje usprawiedliwiony przez wiarę,
bez uczynków prawa.”(Rz
3:28,
UBG).
Tak
samo Pismo uczy nas: „W
Chrystusie Jezusie bowiem ani obrzezanie nic nie znaczy, ani
nieobrzezanie, ale nowe stworzenie.”(Gal
6:15,
UBG)
Powoływanie
się zatem na obrzezanie jako argument za chrztem dzieci jest
kolejnym karkołomnym wyczynem. Po drugie pamiętajmy, że w
judaizmie obrzezaniu są poddawani tylko chłopcy, więc używając
tego argumentu powinniśmy konsekwentnie odmawiać chrztu kobietom
ponieważ tylko mężczyźni mogą być chrzczeni skoro tylko
mężczyźni są obrzezywani.
Żydzi
nosili na swoim ciele znak obrzezania, znak przynależności do
Narodu Wybranego, ale cóż z tego skoro wielu z nich nie znało
Boga: „Odpowiedzieli
mu: Naszym ojcem jest Abraham. Jezus im powiedział: Gdybyście byli
synami Abrahama, spełnialibyście uczynki Abrahama”(J
8:39,UBG)
Żydzi uważali, że obrzezanie czyni ich synami Abrahama i to
załatwia wszystko, ale Jezus wyraźnie wskazuje, że brakuje im
wiary tego, którego nazywają swoim ojcem. Ten sam problem może
dotyczyć również ochrzczonych. To wiara usprawiedliwia, a nie
chrzest sam w sobie. Zatem argument uznający chrzest za nowe
obrzezanie nie jest biblijny.
Ostatni
argument to oczywiście „co nie jest zabronione to jest dozwolone”,
innymi słowy, skoro Pismo nie zabrania chrztu niemowląt to nie
należy go zakazywać. Sam argument jest najsłabszy ze wszystkich,
choć pozostałe też nie wytrzymują konfrontacji z Pismem, ale ten
naprawdę sięga dna. Pismo nie zakazuje takiego chrztu dlatego, że
wszystkie warunki by chrzest miał miejsce są opisane dokładnie na
stronach Biblii i powinniśmy być temu posłuszni zamiast na siłę
udowadniać coś co być może jest dawną tradycją, ale opiera się
tylko na ludzkiej interpretacji.
Jak
zatem Pismo obrazuje nam chrzest? Czego dowiadujemy się ze stron
Biblii na temat tego znaku zbawienia?
Jezus
w swojej rozmowie z Nikodemem powiedział: „...:
Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeśli się ktoś nie narodzi z
wody i Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego.”(J
3:5,
UBG) Do swoich uczniów zaś powiedział: „I
powiedział do nich: Idźcie na cały świat i głoście ewangelię
wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony,
ale kto nie uwierzy, będzie potępiony.”
(Mk
16:15-16,
UBG) Dla Jezusa chrzest jest sprawą oczywistą, ale jest on
konsekwencją wiary wyrażonej przez świadomego człowieka, ponieważ
tylko człowiek świadomy tego co robi może dokonać wyznania wiary.
Sam
chrzest nie wziął się znikąd. Jak możecie przeczytać w artykule
Chrzczę cię w imieniu Tory i Miszny, chrzest wywodzi się ze
starego żydowskiego obrzędu obmycia przez zanurzenie (mikveh)
praktykowanego w judaizmie. W tym obrzędzie człowiek będący
nieczystym (tame) staje się czysty (tahor) i może zbliżyć się do
chwały Boga.
Taki
właśnie chrzest praktykował Jan Zanurzający (Chrzciciel): „W
tych dniach przychodzi Jan Zanurzający głoszący na Pustyni
Judzkiej: Opamiętajcie się, bo przybliżyło się królestwo
Niebios...Wtedy zaczęła wychodzić do niego Jerozolima, cała Judea
oraz cała okolica nad Jordanem, a ci którzy wyznali swoje grzechy,
byli przez niego zanurzani w Jordanie.”
(Mt
3:1-6,
UBG) Warunkiem chrztu janowego było opamiętanie czyliתשובה
teszuwa,
którego greckim odpowiednikiem w NT jest μετανοια
metanoja czyli zmiana umysłu, opamiętanie. Zanim człowiek stał
się tahor – czystym przez chrzest musiał spełnić warunki
teszuwy: 1. dokonać tego z wolnej woli (bechira chofszit), 2.
zaprzestać grzechu, 3. wyrazić autentyczny żal 4. wyznać Bogu
winy i zobowiązać się do nie popełniania ich w przyszłości.
Dopiero wtedy człowiek mógł być obmyty (mikveh) w żywej wodzie
by móc stanąć przed Bogiem rytualnie czysty.
Judaizm
rabiniczny zaprzecza poczuciu grzeszności ludzkiej natury, głosi,
że każdy rodzi się niewinny i zależy tylko od człowieka czy
wybierze grzech czy posłuszeństwo Torze. W ten sposób judaizm
talmudyczny, praktykowany dziś przez Żydów, odrzuca potrzebę
oczyszczenia i staje w całkowitej sprzeczności z chrztem głoszonym
przez Jana, który był chrztem starotestamentowym. W Starym
Testamencie istnieje poczucie grzeszności ludzkiej natury, że od
czasu Adama coś z człowiekiem jest nie tak. Król Dawid modli się
w Psalmie 51: „Obmyj
mnie zupełnie z mojej winy, oczyść mnie z mojego grzechu”(Ps
51:4,
NBG) i dalej kontynuuje: „Zostałem
stworzony w występku i w grzechu poczęła mnie moja matka.”(Ps
51:7,
NBG) Dawid wyraża swoją grzeszność od poczęcia (patrz Rz 5:12) i
wie, że potrzebuje oczyszczenia oraz, że może otrzymać je tylko
od Pana. Znacząco inne podejście do sprawy bycia sprawiedliwym niż
judaizm rabiniczny ma też Kohelet: „Zaiste,
nie ma na ziemi sprawiedliwego człowieka, który by stale czynił
dobrze i nie grzeszył”(Koh
7:20,
NBG) Do tego zapewne ustępu Koheleta odnosi się Paweł pisząc:
„Wszyscy
bowiem zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga;”(Rz
3:23,
UBG)
Zarówno
więc Dawid, jak i Kohelet widzą w człowieku inklinację do
grzechu, widzą, że na świecie nie ma nikogo, kto by w pełni był
sprawiedliwy przez wykonywanie Prawa. Tanach (ST) zatem widzi
potrzebę oczyszczenia z grzechów i to nie przez spełnianie Tory, a
przez nawrócenie się do Pana, który sam te grzechy może oczyścić:
„Ja,
Ja sam jestem Wiekuisty, a oprócz Mnie nie ma zbawiciela. Ja
zapowiedziałem, zbawiłem oraz to ogłosiłem, ...”(Iz
43:11-12,
NBG)
Teszuwa
inaczej zwana metanoją czy opamiętaniem (upamiętaniem) jest
warunkiem sine qua non chrztu. Jezus w tej kwestii niczego nie
zmienił. Dowód na to znajdziemy w Dziejach Apostolskich, kiedy to
wspaniałe i odważne przesłanie do zgromadzonych w Jerozolimie
wygłasza pełen Ducha Piotr i po nim następuje reakcja
słuchających: „A
słysząc to, przerazili się do [głębi] serca i zapytali Piotra i
pozostałych apostołów: Co mamy robić, mężowie bracia? Wtedy
Piotr powiedział do nich: Pokutujcie i niech każdy z was ochrzci
się w imię Jezusa Chrystusa na przebaczenie grzechów, a otrzymacie
dar Ducha Świętego.”(Dz
2:37-38,
UBG) Piotr wezwał słuchających do chrztu, jednak wpierw musiał
być spełniony warunek teszuwy – metanoi – nawrócenia i pokuty,
dokładnie tak jak w chrzcie udzielanym przez Jana, jedyne co się
zmieniło to fakt, że tym razem chrzest był udzielany w imię
Jezusa oraz po to by otrzymać dar Ducha Świętego zgodnie ze
słowami Jana Chrzciciela: „A
ja go nie znałem, ale ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą,
powiedział do mnie: Na kogo ujrzysz Ducha zstępującego i
spoczywającego na nim, to jest ten, który chrzci Duchem Świętym.”(J
1:33,
UBG)
Bardzo
znaczący obraz chrztu mamy w przypadku eunucha skarbnika królowej
Kandaki, którego udzielił mu Filip na drodze z Jerozolimy do Gazy.
Filip po tym jak go spotkał najpierw wyłożył mu całe nauczanie
Ewangelii, a następnie: „A
gdy jechali drogą, przybyli nad jakąś wodę. Wówczas eunuch
powiedział: Oto woda; co stoi na przeszkodzie, żebym mógł być
ochrzczony? I powiedział Filip: Jeśli wierzysz z całego serca,
możesz. [A on] odpowiedział: Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem
Bożym. Kazał więc zatrzymać wóz. Obaj, Filip i eunuch, zeszli do
wody i ochrzcił go.”(Dz
8:36-38,
UBG) Filip zażądał od skarbnika królowej wyznania wiary, a gdy je
usłyszał ochrzcił go. Zatem oprócz teszuwy czyli skruchy i
opamiętania musi być spełniony jeszcze jeden warunek, a mianowicie
musi być wiara zgodnie ze słowami Pawła: „Jeśli
ustami wyznasz Pana Jezusa i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg
wskrzesił go z martwych, będziesz zbawiony. Sercem bowiem wierzy
się ku sprawiedliwości, a ustami wyznaje się ku zbawieniu.”(Rz
10:9-10,
UBG)
Ostatnim,
aczkolwiek wcale nie błahym warunkiem jest forma chrztu. Zwyczaj
polewania głowy podczas chrztu wziął się prawdopodobnie od innego
zwyczaju związanego z chrztem. Otóż w drugim i trzecim wieku wielu
wierzących odkładało chrzest. Ludzie wierzyli, że chrzest gładzi
ich grzechy, a jeśli zgrzeszą po chrzcie to nie będzie dla nich
ratunku, więc zwlekali z chrztem aż do późnej starości.
Niektórzy przyjmowali chrzest dopiero na łożu śmierci co wiązało
się z koniecznością zmiany formy udzielania z zanurzenia na
polanie ich wodą ponieważ zanurzenie ich w wodzie było praktycznie
fizycznie niemożliwe. To polewanie stało się niestety później
praktyką powszechną.
W
języku polskim używamy słowa chrzest, którego pochodzenie jest
dość niejasne, najprawdopodobniej ma związek ze słowem Christos
(Chrystus) i tak naprawdę nie oddaje znaczenia tej biblijnej
czynności nakazanej przez naszego Pan Jezusa Chrystusa. To co my
nazywamy chrztem Biblia nazywa το
βαπτισμα
to baptizma czyli zanurzenie pochodzące od gr. czasownika βαπτιζειν
baptidzein zanurzać. Chrzest zatem w NT jest fizycznym
odpowiednikiem starotestamentowego mykveh i polega na zanurzeniu.
Zwolennicy
polania głowy wskazują, że przecież słowo baptidzein nie zawsze
w Biblii oznacza zanurzenie i nie zawsze oczyszczenie dokonywano
przez zanurzenie. Zgadza się, ale jest to argument bardzo luźny i
niczego tak naprawdę nie udowadnia. Inni mówią, że chociaż Jan
dokonał chrztu Jezusa przez zanurzenie to chrzest Jezusa był czymś
innym niż chrzest przeciętnego człowieka i w swojej istocie ten
argument byłby słuszny gdyby nie to, że charakter chrztu Jezusa
nie ma żadnego związku z formą w jakiej został udzielony, tym
bardziej, że Jan w ten sam sposób chrzcił tysiące innych ludzi.
Jeszcze inni twierdzą, że ludzie ochrzczeni przez Jana i tak
musieli być ochrzczeni ponownie w imię Jezusa i jest to prawda, ale
ponownie, czy musiało to być dokonane przez polanie by odróżnić
się od chrztu Jana? Wreszcie końcowy argument to, że przecież
Pismo nie nakazuje chrztu przez zanurzenie, ani nie zabrania chrztu
przez polanie. Jest to taki sam argument jak by powiedzieć, że
przecież Biblia nie zakazuje prowadzenia samochodu pod wpływem
alkoholu więc w sumie chyba możemy.
Paweł
w liście do Rzymian pisze: „Czyż
nie wiecie, że my wszyscy, którzy zostaliśmy ochrzczeni w Jezusie
Chrystusie, w jego śmierci zostaliśmy ochrzczeni?(εβαπτισθημεν
– zanurzeni)”
(Rz
6:3,UBG)
Apostoł rozumie chrzest jako zanurzenie w śmierci Chrystusa, w ten
sposób odwołując się do formy w jakiej go udzielano. Raczej
trudno byłoby polać albo pokropić śmiercią Jezusa.
W
liście do Kolosan Paweł pisze: „Pogrzebani
z nim w chrzcie, w którym też razem z nim zostaliście wskrzeszeni
przez wiarę, która jest działaniem Boga, który go wskrzesił z
martwych. I was, gdy byliście umarłymi w grzechach i w
nieobrzezaniu waszego ciała, razem z nim ożywił, przebaczając wam
wszystkie grzechy; Wymazał obciążający nas wykaz [zawarty] w
ustawach, który był przeciwko nam, i usunął go z drogi,
przybiwszy do krzyża; ”(Kol
2:12-14,
UBG) W tym dość podobnym do poprzedniego w swojej treści
fragmencie Paweł wyraża całą teologię chrztu w Jezusie
Chrystusie, jednocześnie ponownie potwierdzając formę udzielania
chrztu poprzez czystą analogię do pogrzebania i zmartwychwstania.
Zanurzenie i wynurzenie z wody jest obrazem pogrzebania i powstania z
martwych wraz z Chrystusem.
Chrzest
nie jest zatem czynnością polania głowy małego dziecka w domyśle
niemowlęcia, ponieważ tak to jest dzisiaj praktykowane w tzw.
tradycyjnych kościołach. Taki chrzest wyraźnie zaprzecza intencji
zawartej na kartach Biblii. Chrzest jest zanurzeniem w śmierć
Chrystusa, złożeniem wraz z nim w grobie i powstaniem do życia i
to dokładnie odbywa się w momencie zanurzenia w imię Jezusa.
Chrzest sam w sobie byłby jednak pustym rytuałem gdyby nie
poprzedzała go osobista pokuta oraz wyznanie wiary grzesznika, a czy
niemowlę jest w stanie wyznać swoją wiarę lub pokutować? A nawet
gdyby jakimś cudem mogło to za jakie grzechy miałoby pokutować?
Czy za grzech pierworodny, który jest niczym więcej jak wytworem
tradycji? Dlaczego dziecko, czy ktokolwiek inny miałby pokutować za
grzech, którego nie popełnił?
Biblijny
chrzest, a więc taki jaki widzimy w opisach różnych ksiąg Nowego
Testamentu od Ewangelii, po Dzieje i na listach skończywszy, jest
bardzo jasno i klarownie opisany i nie ma tu naprawdę potrzeby
dorabiania całej potężnej teologi, często stojącej w
sprzeczności z tym czego uczy Jezus oraz Apostołowie. Chrzest to
zanurzenie w śmierci Pana Jezusa i powstanie z Nim do nowego życia.
Chrzest biblijny to akt nowych narodzin z wody i Ducha, ale musi być
poprzedzony osobistym nawróceniem, pokutą i wiarą w zbawczą mękę
naszego Pana oraz jego zmartwychwstanie, i musi być tak samo jak
mikveh w Starym Testamencie dokonane z własnej i nieprzymuszonej
woli.
Komentarze
Prześlij komentarz