Klęska Ewangelii

Grecja każdemu kojarzy się z kolebką zachodniej cywilizacji. Grecja postrzegana jest także jako źródło, z którego wywodzą się wszelkie zachodnie kierunki filozoficzne. Przez całe wieki nauka zwana filozofią od φίλος filos – miłość oraz σοφία sofia – mądrość nabierała blasku i dzięki greckim, a potem rzymskim podbojom docierała do najdalszych zakątków ziemi.

Początki sławy greckiej filozofii sięgają Talesa z Miletu, Anaksymandera oraz Anaksymanesa, którzy zaczęli zadawać sobie pytanie o powstanie świata, a dokładniej jak i z czego wszystko co znamy powstało. Było to pytanie o αρχη arche czyli początek wszystkiego. To arche Tales widział w wodzie, Anaksymander w bezkresie, Anaksymenes w powietrzu, a równie sławny Pitagoras to arche widział w liczbie. Hieraklit z Efezu, który wprowadził znane z Ewangelii Jana pojęcie logosu, o którym pisałem we wpisie „Syn czy syn”, tego arche upatrywał z kolei w ogniu.

Wraz z rozwojem filozofii pojawili się tzw. pluraliści, którzy zaczęli łączyć te różne arche. Niejaki Empedokles z Akragos pogodził twierdzenia Talesa, Anaksymanesa oraz Hieraklita twierdząc, że prawdziwe αρχη jest czworakie i składa się z czterech ριζαι rhizai czyli korzeni, zwanych także στοιχεια stoicheia – elementami, a na które składały się ziemia, powietrze, ogień i woda. Te elementy dla Empedoklesa były wieczne, nieprzemijające. Tenże filozof wydzielił pojęcia siły i materii, gdzie materia była bierna w stosunku do kształtującej ją siły. Empedokles wprowadził także dwie zasady kosmologiczne, które znacząco kształtowały wiele późniejszych koncepcji filozoficznych: 1. dynamiczną zasadę wszechświata odrzucającą panujący dotąd nienaruszalny model sfer oraz 2. zasadę przyciągania i odpychania sił pierwotnych. Ten sam filozof grecki był autorem, powszechnie przyjętej, teorii spostrzegania, wg której spostrzeganie jest możliwe tylko w sytuacji bezpośredniego zetknięcia się narządu zmysłu z przedmiotem spostrzegania.

Innym ważnym przedstawicielem tego okresu rozwoju filozofii greckiej był Parmenides z Elei, który utożsamiał byt z Prawdą. To Parmenides nauczał, że „byt jest, a niebytu nie ma” co doprowadziło go do wniosku, że byt jest zasadą istnienia, jest wieczny, nie ma początku i nie ma końca gdyż inaczej musiałby powstać z niebytu lub w ten niebyt się przeistoczyć, jest też nieruchomy i niezmienny oraz niepodzielny. Parmenides w swojej filozofii poznanie zmysłowe uznawał za niewiarygodne.

Z tego okresu historii pochodzi też tzw. atomizm, w szczególności nauczany przez Demokryta. Zwolennicy tej filozofii uważali, że zasadą świata są atomy czyli wieczne i niepodzielne cząsteczki/jednostki. Człowiek wg atomizmu też jest zbudowany z atomów choć ciało i dusza są zbudowane z różnych rodzajów atomów. Wierzyli, że wszystko jest wynikiem konieczności, a w sprawach etyki skupiali się na duszy, która była dla nich tworem boskim, zaś cel życia widzieli w szczęściu, które utożsamiali z przyjemnością duszy.

Prawdziwy przełom w filozofii, co ma swoje odzwierciedlenie w historycznym podziale okresów filozoficznych, przyniósł Sokrates. Filozof ten stworzył filozofię w kontrze do poglądów sofistów, którzy głosili relatywizm prawdy oraz sensualizm czyli wyższość poznania zmysłowego. Zaprezentował on zupełnie nowatorskie podejście do epistemologii (filozofii poznania) zawierając je w stwierdzeniu Οίδα ούδέν ειδώς gr. oida ouden eidos tłumaczone na łacinę Scio me nihil scire czyli słynne Wiem, że nic nie wiem. Sokrates przedstawiał siebie nie jako mędrca, a jako poszukiwacza prawdy. Obrócił on grecki system filozoficzny o 180° odwracając uwagę od arche i poznania zasady świata, a stawiając człowieka w centrum zainteresowania jako godny poznania odrębny wszechświat przy założeniu, że to dusza tak naprawdę jest właściwym człowiekiem i jest siedzibą wszelkich cnót, które dla Sokratesa były dobrem bezwzględnym i najwyższym, o które w przeciwieństwie do wszystkich innych rzeczy warto było zabiegać. Dla Sokratesa wiedzieć, że coś jest dobre oznaczało automatycznie w taki sposób postępować.

Sokrates był uznawany przez społeczeństwo ateńskie za burzyciela porządku publicznego przez to, że burzył tradycję Aten, że odwracał rolę ojców w nauczaniu synów. Po okresie tyranii, oskarżono go o bezbożność, co było surowo karane, a Ateńczycy wierzyli, że za ukrywanie bezbożnika bogowie karzą całe miasto. W końcu w drugim procesie skazano go na karę śmierci przez wypicie trucizny.

Po Sokratesie powstały jeszcze dwie szkoły filozoficzne, które odegrały ogromną rolę w rozwoju zachodniej cywilizacji, a nawet tzw. tradycyjnego chrześcijaństwa, a które choć osłabione istniały w czasach apostolskich.

Jednym z najsłynniejszych filozofów, którzy odcisnęli swoje piętno na cywilizacji zachodniej był Platon, uczeń Sokratesa. Później jego wizję świata i nauczanie kontynuował Plotyn oraz neoplatończycy. Platona z jego idealizmem zaprzągł do swojej teologii słynny teolog Kościoła Rzymskiego Augustyn z Hippony.

Platon przyjmował, że jedynie prawdziwe są tylko idee, które są wieczne, a materia jest ledwo ich odbiciem. Idee dla materii stanowią więc wzorzec, wg którego wszystko co materialne powstaje. Niedoskonałość świata materialnego wynika z niedoskonałości emanacji idei w świecie materialnym. Wszelkie zmiany dokonujące się w świecie materialnym Platon uważał za złe ponieważ oddalały rzeczy materialne od ich pierwowzoru w świecie idei. W przeciwieństwie do świata materialnego, świat duchowy był dobry, ponieważ cechująca go stałość była czymś boskim.

Wierzył on, że dusza jest nieśmiertelna i stanowi motor napędzający ciało człowieka. Platon nauczał, że zanim dusza zamieszka w ciele jak „ślimak w skorupie” to przebywa w świecie idei i zstępując do ciała, w którym de facto jest więziona, zapomina o tym wszystkim co znała w tym boskim świecie. Platon był więc zwolennikiem teorii preegzystencji tzn. wierzył, że dusza jest wieczna, niestworzona i istnieje przed narodzinami człowieka.

Świat dla Platona był bezrozumnym tworem, w którym istniały jednak ład i harmonia dlatego, że stworzył go z odwiecznej materii boski budowniczy Demiurg nadający materii kształt według wzorców istniejących w świecie idei.

Twórcą drugiej słynnej szkoły filozoficznej był Arystoteles założyciel ateńskiego Liceum, uczeń i asystent Platona oraz przyjaciel Aleksandra Wielkiego. Jego filozofię po wiekach odkryli na nowo Arabowie, a następnie średniowieczny dominikanin Tomasz z Akwinu, który doprowadził do tego, że dziś ta filozofia jest podstawową filozofią Kościoła Rzymskiego. Arystoteles krytykował naukę Platona odrzucając idealizm obiektywny oraz teorię o ukrytej pamięci idealnego świata. Przyjął zasadę, że ludzie rodzą się z niezapisanym umysłem (łac. tabula rasa), a wszelka wiedza pochodzi z doczesnego doświadczenia (empiryzm). W celu wykazania zgodności ludzkich myśli z rzeczywistością stworzył naukę zwaną logiką.

Arystoteles był też twórcą metafizyki, której sam nadawał nazwę „filozofia pierwsza”, zaś sama nazwa metafizyka wywodzi się od Andronikosa z Rodos, który porządkując dzieła Arystotelesa, który był jego mistrzem, umieścił pisma dotyczące filozofii pierwszej po pismach dotyczących fizyki czyli τα μετα τα φυσικά ta meta ta fyzika czyli dosłownie to co po fizyce. W swojej metafizyce Arystoteles wprowadził dualizm formy i materii, których relacje względem siebie można porównać do relacji naczynia i wody. Stworzył hierarchię bytów w zależności od stopnia udziału jaki ma forma i materia w istnieniu poszczególnych bytów.
Arystoteles wierzył w praprzyczynę i ducha (primus motor), który nadawał ciału ruch. Stworzył ideę ducha, który nazwał „Nieruchomym poruszycielem” lub nie poddanym ruchowi Bogiem-Umysłem. Jest on przyczyną wszelkiego ruchu, podtrzymuje ruch w trwaniu sam będąc bytem wiecznym, nieporuszonym i najdoskonalszym.

Starożytna Grecja to również niezależna od filozofii religia oparta nie na księgach, a na mitach i pieśniach tworzonych prze poetów, którzy zyskiwali sobie miano odpowiadające współczesnym teologom. W greckich mitach religijnych nie ma boga, który nie popełniłby jakiejś zbrodni, tak, że każdy szanujący się człowiek wzdrygałby się na samą myśl o tym. W swojej religii Grecy mieli zatem dwa wyjścia albo odrzucić wierzenia oparte na mitach, albo przyjąć wszystko w charakterze alegorii czyli ukrycia prawdziwego znaczenia przekazu mitu za słowami lub obrazami.

Prawdę „objawianą” przez bóstwa Grecy odkrywali w tzw. mantyce czyli przepowiadaniu przyszłości, objawiającej się we wszelkiego rodzaju wróżbach, a nawet odczytywaniu boskich znaków z wnętrzności ofiar czy zachowania np. kurcząt przy paszy. Należałoby w tym miejscu nadmienić, że grecka mantyka znacząco różniła się od mantyki hebrajskiej, która przejawiała się w przesłaniach proroków. Przeciwników wróżbiarstwa Grecy uważali za bezbożników.

Greccy bogowie to także zwodziciele, w przeciwieństwie do Boga Jahwe. Bogowie zwodzili ludzi, a jeśli dana osoba była zła lub przeciwstawiała się woli bogów to tym bardziej zwodzili oni taką osobę. Taki zabieg zwiedzenia lub inaczej zamroczenia umysłu nosił nazwę theoblabei i był zsyłany na daną osobę by przez różne zbrodnie całkowicie pogrążyć tą osobę w upadku. Theoblabeia była powszechnym greckim wierzeniem.

Jednym z głównych nurtów religii greckiej był Orfizm czyli kult Dionizosa, który rozsławił Pitagoras i jego szkoła. Wg orfizmu ludzie powstali z popiołów tytanów, spalonych przez Zeusa i części pożartego przez nich Zagreusa, syna Zeusa. Mieli więc ludzie w sobie cząstkę zła, po tytanach i cząstkę boskości, po synu Zeusa, którą mogli rozwijać w sobie przez szczególne oczyszczenia. Orfici wierzyli w metepsychozę inaczej reinkarnację czyli wędrówkę dusz oraz, że jest ona karą za grzechy.

Do Aten, miasta, w którym wszystkie te nurty filozoficzne i religijne się przenikały, w 51 r. n. e. przybył Paweł z Tarsu. Ateny ponad sto lat wcześniej zostały podbite i złupione przez Rzym, jednak w czasach Pawła były pod ochroną cesarstwa, a samo Imperium Romanum przejęło ogrom greckich wierzeń i filozoficznych teorii, choć dumne niegdyś szkoły jak arystotelesowe Liceum czy platońska Akademia były tylko cieniem dawnej sławy.

Paweł zawędrował do Aten z Berei ze względu na rosnące prześladowanie ze strony przedstawicieli rabinicznego judaizmu, oczekując przybycia Sylasa i Tymoteusza. Nie chciał jednak pozostać bierny w czasie swego oczekiwania postanowił więc najpierw głosić Ewangelie Żydom. Niestety diaspora żydowska w Atenach była mała i nie miała większego znaczenia, co skłoniło Pawła, władającego językiem greckim, do wyjścia ze środowiska żydowskiego i głoszenia Słowa na agorze czyli tradycyjnym dla Ateńczyków miejscu wygłaszania poglądów filozoficznych. Na agorze Paweł styka się z przedstawicielami ówczesnych, dominujących szkół filozoficznych stoikami i epikurejczykami: „Wtedy niektórzy z filozofów epikurejskich i stoickich spierali się (συνεβαλλον syneballon – stykali się, zderzali się) z nim. Jedni mówili: Co chce powiedzieć ten nowinkarz (σπερμολογος spermologos – gaduła, siewca ziarna)? A inni: Zdaje się, że jest zwiastunem obcych bogów. Głosił im bowiem Jezusa i zmartwychwstanie.”(Dz 17:18, UBG) Widać tu wyraźnie, że przedstawiciele tych szkół filozoficznych weszli w filozoficzny spór z Pawłem głoszącym Ewangelię.

Warto wspomnieć, że stoicy byli materialistami, choć dzielili materie na bierną i czynną czyli Pneumę, którą rozumieli jako żywioł, który przenika każdy fragment materii, wprowadza ją w ruch i nadaje kształt. Nadawali oni pneumie charakter wcześniej wspomnianego logosu i choć nie była ona w ich rozumieniu osobowa to miała cechy boskie jak wszechmoc i wszechwiedza. Stoicy nie wierzyli, że dusza ludzka jest wieczna choć ma boski charakter. Stoicy czcili cnotę jako zrozumienie praw natury na poziomie emocjonalnym. Co ciekawe w cesarstwie rzymskim pojęcie stoika było równoważne z pojęciem filozofa.

Epikurejczycy z kolei byli umiarkowanymi hedonistami. Najważniejsze dla nich było osiągnięcie przyjemności w życiu doczesnym. Sam Epikur twierdził, że „dopóki jesteśmy, nie ma śmierci, a gdy ona przychodzi, nie ma nas”. Dla epikurejczyków życie szczęśliwe było wtedy gdy ilość doznanych przyjemności przewyższała doznane cierpienia. Dla Epikura bogowie, nawet jeśli istnieli, to nie mieli wpływu na świat atomów, z których jesteśmy zbudowani i nie interesuje ich los ludzi. Dochodzi więc do konfrontacji Pawła, wysłannika Boga żywego, z ludźmi, z których jedni wierzą w bóstwo bezosobowe, a drudzy uważają, że bóstwa się ludźmi nie interesują.

Zanim Paweł zaczął głosić Ewangelię i zanim wdał się w spór ze stoikami i epikurejczykami wędrując po mieście znajduje je wypełnione po brzegi przez świątynie poświęcone różnorakim bóstwom czym Paweł jest rozdrażniony: „A gdy Paweł czekał na nich w Atenach, burzył się w duchu (παρωξυνετο paroksyneto – rozdrażniony) na widok miasta oddanego bałwochwalstwu.”(Dz 17:16, UBG) Słownik języka polskiego definiuje paroksyzm jako „krótkotrwały lecz silny przejaw uczuć zwykle negatywnych”. Tak więc rozdrażniony Paweł głosi Ewangelię na agorze, pośród setek innych głosicieli, gdzie dochodzi do sporu ze stoikami oraz epikurejczykami.

Zabrali (επιλαβομενοι epilabomenoi – chwyciwszy) go, zaprowadzili na Areopag i zapytali: Czy możemy się dowiedzieć, co to za nowa nauka, którą głosisz? (ξενιζοντα ksenizonta – będąc cudzoziemcem) Bo przynosisz jakieś rzeczy obce naszym uszom. Chcemy więc wiedzieć, o co właściwie chodzi.”(Dz 17:19-20, UBG) Zatem głoszenie Ewangelii, jak to wystąpienie Pawła na Areopagu jest przedstawiane, nie jest dobrowolne, a sam Paweł został tam zabrany raczej siłą. Ma więc Apostoł kolejny powód do rozdrażnienia.

Λρειον παγον - Areopag, Aresowe Wzgórze, nazwane tak na pamiątkę mitycznego sądu nad Aresem po tym jak zamordował syna Posejdona. Miejsce to było miejscem sądów. Tu zbierali się najznamienitsi mieszkańcy Aten by osądzać w sprawach politycznych i religijnych. Łukasz opisując w Dziejach historię Pawła na Areopagu, jako Grek, musiał mieć przed oczami sąd dokonany w tym właśnie miejscu nad Sokratesem, któremu zarzucono burzenie porządku religijnego i skazano na śmierć. To, że Paweł stanął na Areopagu nie oznaczało, że dano mu możliwość głoszenia Ewangelii, chciano raczej dokonać sądu nad nim i tym co głosił.

Paweł poirytowany bałwochwalstwem Aten oraz dodatkowo podenerwowany przymusowym wystąpieniem przed Trybunałem, zaczyna swoje przemówienie od pozdrowienia zebranych tam obywateli miasta w dość niewybredny sposób: „Wtedy Paweł stanął pośrodku Areopagu i powiedział: Mężowie ateńscy, widzę, że pod każdym względem jesteście nadzwyczaj religijni.”(Dz 17:22, UBG) Paweł w odniesieniu do zebranych używa słowa, które my tłumaczymy jako religijni, δεισιδαμονεστερους deisidamonesterus pochodzące od czasownika δειδω deido – bać się oraz rzeczowinika δαιμων daimon – bóstwo. Termin użyty przez Pawła w uszach Greka nie był jednak wyrazem grzecznościowym i nie oznaczał religijności jako „bojaźni bożej”, a raczej miał charakter negatywny i oznaczał zabobonną, lękliwą i bezmyślną postawę przypisywania wszystkiego działaniu sił boskich. Określenia deididamonesterus użył Teofrast z Eresos, przyjaciel i uczeń Arystotelesa, w swojej pracy Charaktery do bezlitosnego wyśmiewania wszelkiej postawy zabobonnej. Użycie tego terminu przez Pawła w powitaniu musiało zostać odebrane jako obraźliwe.

Paweł dalej kontynuuje: „Przechadzając się bowiem i przypatrując waszym świętościom, znalazłem też ołtarz, na którym było napisane: Nieznanemu Bogu (αγνωτω Θεω agnosto Theo). Ja głoszę wam tego, którego nie znając czcicie.”(Dz 17:23, UBG) Archeologia potwierdza istnienie w starożytnej Grecji ołtarzy poświęconych thois agnostois czyli nieznanym bogom, co dawało wyraz religijnej tolerancji Greków, z której ci byli dumni. Paweł wydaje się zmienił liczbę mnogą na pojedynczą, co mogło by wskazywać, na to, że Paweł widzi w Grekach ignorantów, którzy nie dostrzegają prawdy. Zmiana więc liczby mnogiej thois agnostois na pojedynczą agnosto Theo ponownie, jak i powitanie wygłoszone przez Pawła, miała zapewne negatywny wydźwięk w uszach zebranych dygnitarzy ateńskich.

Zdanie Pawła o świętościach jakie widział w Atenach, w świetle tego co już wiemy o jego stosunku do religijności ateńczyków, zapewne także miało ironiczny czy wręcz sarkastyczny wydźwięk i jest wyrazem jego własnych poglądów teologicznych: „Oni to zamienili prawdę Bożą w kłamstwo i czcili stworzenie, i służyli jemu raczej niż stworzycielowi, który jest błogosławiony na wieki. Amen.”(Rz 1:25, UBG)

Paweł pokazuje Ateńczykom, że pośród absurdu bałwochwalstwa głęboko w ich sercach jest chęć oddawania chwały prawdziwemu Stwórcy, choć oni Go nie znają, prawdziwy Bóg jest im naprawdę nieznany. Paweł postanawia głosić Ateńczykom Boga, którego podświadomie pragną czcić. Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką. Ani nie jest czczony rękoma ludzkimi tak, jakby czegoś potrzebował, ponieważ sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. I z jednej krwi uczynił wszystkie narody ludzkie, żeby mieszkały na całej powierzchni ziemi, określiwszy czasy wcześniej wyznaczone i zamierzone granice ich zamieszkania; żeby szukali Pana, czy go nie znajdą po omacku, chociaż nie jest daleko od nikogo z was.”(Dz 17:24-27, UBG) Paweł przedstawia Grekom Boga, który jest Stwórcą wszystkich narodów, wszystkich ludzi, dla których jest bliski. Apostoł mówi Ateńczykom, że choć szukają prawdziwego Boga po omacku, to On jest blisko nich: „Wiekuisty jest bliski wszystkim, którzy Go wzywają; każdemu, kto szczerze Go wzywa.”(Ps 145:18, NBG)

Paweł ukazuje Ateńczykom całkowitą nieznajomość prawdziwego Boga, ponieważ Bóg, którego Paweł głosi jest całkowicie różny od ich wyobrażeń o bogach. Bóg głoszony przez Pawła to nie bóstwo alegorii, nie jest rządny ofiar i świątyń, jest zupełnie inny od bóstw opisanych w mitach czy greckich poematach i zupełnie różny od boga filozofów. Wszystko co oni myślą o Bogu i jak Go opisują wykazuje tylko ogromną ich niewiedzę.

W dalszej części swej wypowiedzi Paweł „nabiera wiatru w żagle” i nie jest już tylko żydowskim faryzeuszem oraz Wysłannikiem Pana, ale wykazuje się swoim klasycznym wykształceniem: „Bo z nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy w waszych poetów: I my bowiem jesteśmy z jego rodu.”(Dz 17:28, UBG) Pierwsza część tego zdania to cytat z poematu słynnego kapłana greckiego, poety, uważanego za mędrca i cudotwórcę Epimenidesa z Krety De oraculis. (Paweł jeszcze raz cytuje Epimenidesa w liście do Tytusa 1:12) Słowa „i my bowiem jesteśmy z jego rodu” to z kolei fragment poematu Phaenomena Aratora z Soloi i stanowi część inwokacji do Zeusa. Było to też odwołanie się do hymnu na cześć Zeusa autorstwa Klementesa ucznia Zenona założyciela szkoły stoickiej, której przedstawicieli miał Paweł naprzeciw siebie podczas wystąpienia na Areopagu.

Paweł nie ma kłopotu z odwołaniem się do pojęć pogańskich, do pogańskich wieszczów czy pogańskich utworów teologicznych by głosić Ewangelię. Nie boi się nawet, głosząc prawdę, że użycie hymnu do Zeusa mogłoby w głowach Greków postawić znak równości między Bogiem głoszonym przez Pawła, a wytworem ludzkich mitów jakim jest Zeus, uważany w mitologii greckiej za głównego boga. „Będąc więc z rodu Boga, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota, srebra lub kamienia, misternie wyrzeźbionych według wyobrażenia ludzkiego. Bóg wprawdzie pomijał czasy tej nieświadomości, teraz jednak nakazuje wszędzie wszystkim ludziom pokutować; Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych.”(Dz 17:29-31, UBG)

Paweł wygłosił na Areopagu bardzo mocne orędzie. Nie szczędził kąśliwości pod adresem bałwochwalstwa Greków, pokazał im ich ignorancję w sprawach poznania prawdziwego Boga, choć doceniał to, że mimo niewiedzy czuli potrzebę by oddawać cześć temu Bogu, którego nie znali. Odwoływał się do znanych wieszczów i filozofów stosując pojęcia zrozumiałe dla słuchaczy. Był niczym klasyczny mówca z agory, modyfikując nawet żydowskie podejście do pogańskich religii: „Gdyż wszystkie bóstwa pogan są nicością; a Wiekuisty stworzył niebiosa.”(Ps 96:5, NBG), przez co szukał w pogańskich pojęciach pomostu, dzięki któremu mógł przedstawić im prawdę Ewangelii.

Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się naśmiewali, a inni mówili: Posłuchamy cię o tym ponownie.”(Dz 17:32, UBG) Pomimo tego, że w trakcie przemówienia Paweł wspiął się na wyżyny intelektualne całe głoszenie Ewangelii na Areopagu poniosło klęskę. W oczach tych ludzi, Paweł z burzyciela porządku religijnego stał się niewartym uwagi religijnym bajarzem. Tak jak pojęcie niematerialnego Boga mogło w jakiś sposób rezonować w umysłach filozofów, to zmartwychwstanie już nie, wszak Platon uczył, że ciało jest więzieniem duszy, po co więc mieliby przez powstanie z martwych skazywać siebie na wieczne więzienie, a przez konieczność pokuty epikurejczycy mieliby zrezygnować z hedonistycznych przyjemności. W zetknięciu z materialną oraz hedonistyczną koncepcją świata, Ewangelia pokuty i nawrócenia oraz obietnica życia wiecznego w ciele musiała ponieść „klęskę” ponieważ: „Lecz cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego. Są bowiem dla niego głupstwem i nie może ich poznać, ponieważ rozsądza się je duchowo.”(1Kor 2:14, UBG)

I tak Paweł wyszedł spośród nich. Lecz niektórzy ludzie przyłączyli się do niego i uwierzyli. Był wśród nich Dionizy Areopagita i kobieta imieniem Damaris oraz inni z nimi.”(Dz 17:33-34, UBG) Mimo wszystko nie była to klęska całkowita, choć w ludzkich oczach to wystąpienie za takie można uważać. Nieduży, ale jednak owoc Paweł zebrał po swojej mowie, która była zaiście godną Areopagu.


Potem Paweł opuścił Ateny i przybył do Koryntu.”(Dz 18:1, UBG) Łukasz dalej już nie komentuje tego wydarzenia i do niego nie wraca. Paweł również o nim nie wspomina w żadnym ze swoich listów, ani też nigdy nie pisze żadnego listu do Ateńczyków, jakby chciał zapomnieć o tym przeżyciu. Dla dumnego faryzeusza i Apostoła Pana wspięcie się na wyżyny intelektualne by głosić Ewangelię filozofom pogańskich tylko po to by zostać publicznie wyśmianym musiało mieć charakter traumatycznego przeżycia tym bardziej, że do tej pory Paweł za głoszenie Ewangelii był prześladowany, bity, musiał uciekać, co było dla niego normalne, ale nigdy nie został wyśmiany i zignorowany. Ateńczycy nawet go nie osądzili, nie wydano wyroku jak w procesie Sokratesa, po prostu go wyśmiano po czym zapewne każdy z członków Trybunału poszedł do swoich zajęć zostawiając Pawła z jego Ewangelią samego, no prawie samego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co było na początku

Tetelestai

Piotrowe klucze

Co się stało u Boga w ogródku cz. II

Czy tekst 2Tm 1:16 potwierdza praktykę modlitwy za zmarłych?

Potrójna misja Mesjasza

Biblijny kanon

Kickstart czyli...Wykopani