Katolicki znaczy powszechny cz. I

Od początku swego istnienia, aż po dziś dzień Kościół Rzymski, zwany też rzymsko – katolickim, podkreśla, przez nauczanie swoich soborów i papieży, że istnieje od samego początku czyli że sięga do czasów Jezusa oraz czerpie swoje źródło w zesłaniu Ducha Świętego. Ze wszech miar różnej maści teologowie katoliccy i historycy kościelni próbują wykazać jego ciągłość do Apostoła Piotra.

Biorąc pod uwagę katolickość Ciała Chrystusowego (od gr. καθολικος katholikos – powszechny) to rzeczywiście jest ono powszechne czyli otwarte na każdego kto zechce uwierzyć w Jezusa Chrystusa, Mesjasza i Pana, kto zechce przyjąć Jego zbawienie i zostać na nowo zrodzonym z wody i Ducha (J 3:3-8). To Ciało Chrystusowe trwa od samego początku, natomiast biorąc pod uwagę instytucję Kościoła Katolickiego, którego spadkobiercami dzisiaj jest Kościół Rzymsko – katolicki oraz kościoły prawosławne, to oczywistość istnienia tego kościoła od czasów apostolskich nie jest już taka oczywista.

Wielu łączy powstanie Kościoła Katolickiego z cesarzem Konstantynem oraz tzw. edyktem mediolańskim z 313 roku n. e., ale niestety nie jest to do końca prawda. Cesarz ten rzeczywiście szukał kandydata na nową religię rzymską w okresie kiedy imperium przeżywało różnego rodzaju kataklizmy. Sam Konstantym był wyznawcą kultu boga Mitry, ale ten kult ze względu na wykluczenie z niego kobiet oraz tajemniczości swoich misteriów, nie spełniał kryteriów by stać się nową, jednoczącą cesarstwo religią.


Rys. Ikona przedstawiająca Cesarza Konstantyna Wielkiego (ur. 272 - zm. 337 r.n.e.) i cesarzową Helenę. Cesarz w Kościele Prawosławnym jest czczony jako święty równy Apostołom.

Religia od zawsze była spoiwem cesarstwa, niestety stare idee i wierzenia chyliły się ku upadkowi, więc znalezienie czegoś co dałoby imperium nową energię i siłę było konieczne, i Konstantyn zdawał sobie z tego sprawę. Chrześcijaństwo było idealnym kandydatem, powszechne, rozprzestrzeniające się po imperium z siłą nie do zatrzymania i docierające nie tylko do elit, ale przede wszystkim do prostego ludu. Krok Konstantyna, potwierdzający edykt tolerancyjny imperatora Galeriusza był swego rodzaju „oczkiem” puszczonym w stronę chrześcijan i rzeczywiście spotkał się z przychylną odpowiedzią ze strony tzw. biskupów, którzy już wtedy budowali struktury instytucjonalnego kościoła i z tego czerpali władzę oraz pieniądze.

Prawdziwy jednak początek tego, co dziś nazywamy Kościołem Katolickim lub Rzymsko – katolickim przypadł na datę 27 lutego 380 r. n. e., a więc około 350 lat po śmierci i zmartwychwstaniu naszego Pana. Tego dnia panujący wraz z Gracjanem i Walentynianem II cesarz Teodozjusz I Wielki, ostatni władca panujący zarówno nad wschodnią jaki i zachodnią częścią Imperium Romanum, wydał tzw. edykt tesaloński, zwany też edyktem „trójcesarskim”. Oto jego treść:
Jest naszym pragnieniem, aby wszelkie narody poddane naszej łasce i umiarkowaniu trwały w wyznawaniu tej religii, która została przekazana Rzymianom przez boskiego Apostoła Piotra w postaci zachowanej przez wierną tradycję oraz, która jest wyznawana przez Pontifeksa Damazego i przez Piotra, biskupa Aleksandrii, męża apostolskiej świętości. Zgodnie z apostolskim nauczaniem i doktryną Ewangelii wierzymy w jednego Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, w równym majestacie i świętej Trójcy. Upoważniamy naśladowców tego prawa do przyjęcia tytułu Katolickich chrześcijan; lecz, jeżeli chodzi o pozostałych, jako że w naszej opinii są oni obłąkanymi szaleńcami przeto ogłaszamy, że zostaną oni napiętnowani haniebnym mianem heretyków i nie mają już prawa nazywać miejsc swoich zgromadzeń mianem kościołów. Będą oni cierpieć, w pierwszej kolejności, karcenie boskiego potępienia oraz w drugiej kolejności, karę naszej władzy, którą postanowimy im wymierzyć zgodnie z wolą niebios.


Rys. Płaskorzeźba przedstawiająca cesarza Teodozjusza I Wielkiego (ur. 347- zm. 395 r.n.e.)

Z treści tego dokumentu wynika jasno kogo cesarz Teodozjusz zezwala nazywać katolikami. Są to ci, którzy wierzą wg tradycji uznawanej przez Damazego, powiedzielibyśmy dzisiaj papieża, choć ta instytucja wtedy jeszcze nie istniała, oraz Piotra biskupa Aleksandrii. Zatem wg Cesarza tylko ci, którzy wyznają doktryny nauczane przez tych dwóch hierarchów mają prawo nosić miano chrześcijan i to chrześcijan katolickich. Zatem Kościół Katolicki został ustanowiony przez Imperatora Rzymu według doktryn głoszonych przez biskupów Damazego z Rzymu oraz Piotra z Aleksandrii.

Ciekawym wydaje się fakt, że takiego ustanowienia kościoła nie dokonał Pan Jezus osobiście jakimś oficjalnym dekretem, ale dokonał tego ok. 350 lat później władca imperium, którego ręce ociekały krwią wyznawców Chrystusa, zgodnie ze swoją wolą, narzucając chrześcijanom jego formę wg własnego upodobania. Zatem to forma chrześcijaństwa zgodna z wolą cesarza, a nie koniecznie Boga, miała być właściwą. Takie stawianie cesarza w roli boskiego arbitra ma się nijak do słów Jezusa z ewangelii Mateusza: „Pokażcie mi monetę podatkową. I podali mu grosz. A on ich zapytał: Czyj to wizerunek i napis? Odpowiedzieli mu: Cesarza. Wtedy powiedział im: Oddajcie więc cesarzowi to, co należy do cesarza, a Bogu to, co należy do Boga.”(Mt 22:19-21, UBG) Jezus wyraźnie dokonał rozdziału tego co polityczne, państwowe, a tego co Boskie, tymczasem w tym dekrecie dokonuje się coś zupełnie odwrotnego.

Widać wyraźnie, że władza nad Kościołem Katolickim, była całkowicie w ręku cesarza. Co prawda biskupi kościoła mogli dywagować i spierać się oraz ustalać doktryny, jak na soborze Konstantynopolitańskim I w 381 r. n. e., jednakże to cesarz musiał takie spotkanie spotkanie uznać za sobór i jego dekret nadawał autorytet oraz tryb wykonalności postanowieniom soborowym. De facto to władca imperium był głową kościoła, a wraz z tym dekretem forma chrześcijaństwa uznana przez Damazego i Piotra stała się religią państwową czyli nową religią rzymską.

Widać to w samym edykcie tesalońskim. Cesarz Teodozjusz I nazywa w nim biskupa Rzymu pontifeksem, a nie jak Piotra z Aleksandrii biskupem. Dlaczego? Otóż w pogańskim Rzymie istniały cztery kolegia kapłańskie, z których najważniejszym było kolegium pontifeksów. Byli to kapłani, którzy nadzorowali kult religii rzymskiej. Oni byli najwyższą instytucją religijną, coś jak dzisiejszy kardynałowie wraz z papieżem, a na ich czele stał Pontifex Maximus czyli Najwyższy Kapłan religii rzymskiej, którym był sam cesarz.

Teodozjusz potraktował Damazego zgodnie z zasadami religii rzymskiej, której tradycja była głęboko zakorzeniona w umysłach elit Imperium, zaliczając go jako przywódcę chrześcijan do grona rzymskich pontifeksów. Dlaczego jednak tego, powiedzielibyśmy papieża, cesarz nie nazwał Pontifex Maximus, jak to dziś określa się papieży? Zapewne dlatego, że tytuł ten zostawił dla siebie by zgodnie z tradycją jako imperator stanąć na czele nowej religii rzymskiej w wydaniu chrześcijańskim właśnie jako Pontifex Maximus czyli Najwyższy Kapłan. To Teodozjusz i jego następcy mieli być tymi najwyższymi kapłanami religii chrześcijańskiej w wersji „katolickiej”. Dopiero po rozpadzie cesarstwa w V w. n. e. tytuł Pontifex Maximus przejął papież Leon I zwany Wielkim. Tytuł ten zatem, wbrew wielu nauczaniom, papieże nie odziedziczyli po Chrystusie jako jego domniemani wikariusze, ale po rzymskich cesarzach.

Inny rzucającym się w oczy zapożyczeniem z pogańskiej religii rzymskiej jest fragment mówiący o przekazaniu nauki apostolskiej Rzymianom przez Piotra. Cesarz w tym fragmencie nazywa Piotra „boskim Apostołem”. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w porządku, wszak Piotr był apostołem Pana, ale termin użyty w edykcie nie jest biblijny, ale wprost odwołuje się do rzymskich i pogańskich określeń jakimi zwracano się pośmiertnie do np. do Juliusza Gajusza Cezara nazywając go „boskim Cezarem” czy jego następcy Oktawiana Augusta jako „boskiego Augusta”.


W pogańskim Rzymie istniała tradycja apoteozy czyli ubóstwienia pośmiertnego inaczej podniesienia zmarłego do rangi bóstwa i oddawania mu czci ze względu na zasługi jakie poniósł dla państwa za swego życia. Zazwyczaj ubóstwiano cesarzy jak Cezar, Kaligula i inni oraz niekiedy wielkich bohaterów Imperium. Takiej apoteozy dokonywano w sposób uroczysty, a taki „boski” delikwent mógł posiadać świątynie i kapłanów oraz odbierać cześć w postaci kultu religijnego.

Dla osób bardziej zorientowanych ukazuje się tu wyjątkowe podobieństwo do instytucji kanonizacji świętych w Kościele Rzymsko – katolickim. Ktoś wyjątkowo zasłużony dla kościoła (tym razem już nie państwa, ponieważ to Kościół przejął spuściznę po Imperium Romanum) przechodzi swego rodzaju apoteozę stając się oficjalnie tzw. „świętym”. Nie jest podnoszony do rangi bóstwa, bo byłoby to niezgodne z Pismem, ale do pozycji kogoś kto może pośmiertnie odbierać cześć, posiadać kościoły (świątynie i kapłanów). Tak więc instytucja apoteozy w Rzymie niewiele się zmieniła poza nazewnictwem, które odwołuje się do treści chrześcijańskich w wersji katolickiej.

Nazywanie Piotra boskim Apostołem ma niewiele wspólnego z faktem, że Rybak był wysłannikiem głoszącym ewangelię o Królestwie, ale zgodnie z rzymską tradycją został nazwany boskim ponieważ podobno głosił coś co stało się nowym fundamentem Imperium Romanum. Tym samym Teodozjusz, a wraz z nim współcesarze dokonali apoteozy Piotra. Po dziś dzień Kościół Rzymski nazywa Piotra świętym (zresztą nie tylko Piotra) chociaż to słowo w Piśmie ma zupełnie inne znaczenie niż to, które nadaje mu Kościół Katolicki. W Biblii słowo święty nie jest tytułem nadawanym komuś pośmiertnie tak jak to czynili pogańscy Rzymianie i jak to czyni Kościół Rzymsko – Katolicki do dnia dzisiejszego.

W edykcie cesarz podał nową doktrynę jakoby Piotr głosił jakąś religię Rzymianom. Nigdy i nigdzie, ani Jezus, ani żaden z Jego Apostołów nie głosili nowej ani jakiejkolwiek religii. Jezus głosił nadchodzące Królestwo, a po nim tą dobrą nowinę nieśli w świat apostołowie. Jezus czynił uczniami, a po nim kolejni uczniowie czynili nowych uczniów. Ciało Chrystusa było, jest i będzie ruchem uczniów Pan, a nie żadną religią czy religijną instytucją. Taki obraz znajdujemy w Biblii i jest zupełnie inny oraz obcy tradycji rzymskiej.

Cesarz Teodozjusz nazywa chrześcijaństwo religią ponieważ inaczej nie potrafi. Rzymianie znali tylko religię, a jej rozumienie wyjaśnia nikt inny jak tylko sławny Cyceron (łac. Cicero), który w swoim dziele O naturze bogów pisze: „A jeśli zechcemy porównać siebie z innymi narodami, dostrzeżemy wprawdzie, że pod wielu względami stoimy na równi z nimi lub nawet niżej, ale w dziedzinie religijnej, to jest w służeniu bogom (religione, id est cultu deorum) znacznie je przewyższamy.” Cyceron, a wraz z nim cały Rzym, rozumieli religię jako kult oddawany bogom. Religia rzymska nie wymagała wiary w bogów, ale nakładała na obywateli obowiązek spełniania rozlicznych form kultu religijnego, zaś wiara była prywatną sprawą człowieka.


Rys. Popiersie przedstawiające Marcusa Tulliusa Cicero (ur. 106 - zm. 43r. p.n.e.) rzymskiego polityka, pisarza, mówcę oraz pogańskiego kapłana.

Kiedy obywatel Rzymu mijał np. przydrożną kapliczkę poświęconą jakiemuś bóstwu (dzisiaj takie kapliczki poświęcone Maryi i świętym katolickim można znaleźć wszędzie) musiał pozdrowić taką kapliczkę przyłożeniem palców do warg (dzisiaj katolicy czynią znak krzyża na swoim ciele), a gdyby zaniechał tego popełniłby przestępstwo.

Zasad religii rzymskiej nie przekazywano w formie nauczania, jak to czynili Apostołowie i inni uczniowie, nikogo do tej religii nie nawracano. Każdy nowo – narodzony obywatel rzymski lub osoba, która takie obywatelstwo nabyła czy otrzymała podlegali zasadom religijnego kultu z samego faktu bycia obywatelami. Obecność tej tradycji widać dziś w Kościele Rzymskim, który dokonuje chrztu nowo – narodzonych katolików zaraz po ich urodzeniu, co ma być formą inicjacji tych niemowląt do Kościoła Rzymskiego i katolickiej religii rzymskiej.


Nawet dzisiaj, dokładnie jak opisywał to Cyceron, Kościół Rzymski zgodnie z duchem i tradycją starej rzymskiej religii przykłada znaczenie do tego co zewnętrzne, a więc zachowań w świątyniach, przestrzegania praw i nakazów kościelnych dotyczących kultu oraz innych spraw, które cechują się tym, że człowiek musi coś dla Boga zrobić, a nie koniecznie być z Bogiem w relacji wiary i miłości.

Jednym edyktem więc, jak widzimy, cesarz Teodozjusz przekształcił religię rzymską, odrodził ją na nowo i nazwał katolickim chrześcijaństwem, które było nauczane przez Damazego i Piotra. Przyjrzyjmy się zatem najpierw samej postaci Damazego, biskupa Rzymu.

Damazy I (łac. Damasus) urodził się najprawdopodobniej w Rzymie jako syn prezbitera. Sam również w dorosłym życiu pełnił funkcję prezbitera (kapłana) w rzymskim kościele św. Wawrzyńca. Po śmierci papieża Liberiusza, zwolennicy dotychczasowego antypapieża Feliksa poparli Damazego w jego staraniach o urząd biskupa Rzymu. 1 października 366 r. n. e. w Rzymie wybrano dwóch papieży, właśnie Damazego oraz Ursyna, który był diakonem zmarłego papieża Liberiusza. Papież Damazy wraz ze swoimi zwolennikami zaatakował papieża Ursyna i jego ludzi w bazylice Liberiusza (dzisiaj bazylika Santa Maria Maggiore) w wyniku czego zginęło 137 osób. Dzięki prefektowi Rzymu zwycięstwo odniósł Damazy, a w konflikt zaangażował się sam cesarz doprowadzając Ursyna do ustąpienia. Damazego oskarżono o morderstwo, został jednak uniewinniony przez cesarza dzięki koneksjom na cesarskim dworze.


Rys. Papież Damazy I (ur. 305 - zm. 384 r.n.e.)

Zasługą Damazego był rozkwit kultu męczenników, a więc z biblijnego punktu widzenia kultu bałwochwalczego, oraz fakt, że doprowadził do tego, że cesarz Teodozjusz I wraz z pozostałymi dwoma imperatorami uznali wersję chrześcijaństwa wyznawaną przez Damazego za oficjalną religię rzymską. Dzisiaj Kościół Rzymski oczywiście czci tego człowieka jako świętego.

Zasadniczo więc pontifex Damazy, jak nazwał go Teodozjusz w dekrecie, idealnie wpasował się w nowy rozdział chrześcijaństwa jakim było powołanie do życia oficjalnego Kościoła Katolickiego jako jedynej i urzędowej religii rzymskiej. Oficjalnie więc katolickie chrześcijaństwo stało się religią państwową. Ta pozycja katolickiego chrześcijaństwa dawała doskonałą okazję do dalszego jej kształtowania według zasad pogańskiej tradycji Rzymu, co i tak odbywało się już od dłuższego czasu, choć nie w sposób oficjalny. Damazy rzeczywiście mógł stać się pontifeksem z przeogromnym wpływem na kształtowanie się kultu i doktryny swojego kościoła.

Wkraczanie pogańskiej tradycji rzymskiej do kościoła, jak już wspomniałem, nie zaczął się wraz z edyktem tesalońskim, a był długim i powolnym procesem. Na początku swego istnienia chrześcijaństwo było ruchem uczniowskim, potem dotarło do Aleksandrii i Grecji stając się filozofią by następnie dotrzeć do Rzymu i stać się religią. Stając się religią katolickie chrześcijaństwo zaczęło przesiąkać tym wszystkim czym przesiąknięta była pogańska religia Rzymu, w tym synkretyzmem.

Rzym szczycił się posiadaniem Westalek, dziewic i kapłanek bogini Westy, a dziś Kościół Rzymski ma tysiące zakonnic, których strój również, choć odmienny od zakonu do zakonu, jest zaczerpnięty od tych starożytnych panien. Katolicka ofiara mszy św. nie jest konceptem biblijnym, tego nie znajdziemy w Słowie Bożym, za to znajdziemy jej pierwowzór w bezkrwawych ofiarach przebłagalnych wznoszonych dla bóstw zwanych piaculum. Te ofiary piaculi wznoszono za wszystko, nawet za najdrobniejsze przewinienia wobec bóstw.

Tak znane wszelkiego rodzaju bractwa katolickie zwane sodalicjami, które można zobaczyć podczas różnych procesji niosące swoje chorągwie czy inne emblematy, pochodzą w prostej linii od bractw przypisanych różnym bogom. Członkowie tych pogańskich sodalicji nosili figury bóstw w procesjach, ubierali je itp. Dokładnie to samo robią dzisiaj członkowie sodalicji w Kościele Rzymskim tyle, że w stosunku do obrazów lub figur Maryi czy świętych. To samo dotyczy tradycji składania wot dziękczynnych. Doskonale znamy różnego rodzaju wota składane w różnych intencjach np. na Jasnej Górze, ale tradycja ta również nie jest biblijna tylko wywodzi się bezpośrednio z pogańskiej religii rzymskiej.

Synkretyzmowi religijnemu starożytnych rzymian oraz kultowi Boga Słońca Mitry biskupi katoliccy, ale nie tylko, zawdzięczają swoje insygnia. W mitraizmie, który bardzo mocno rozprzestrzenił się w Imperium, na czele wspólnot stali tzw. patri czyli ojcowie, którzy jako insygnia swojego urzędu nosili pierścień oraz laskę. Dzisiaj laska zwana pastorałem oraz pierścień są wręczane biskupowi podczas jego święceń. Zastanawiający może być fakt, że nakrycie głowy katolickich biskupów nosi nazwę mitry, zupełnie jak imię boga Mitry. Kapłani Mitry nosili szaty w kolorze odpowiadającym ich pozycji w kulcie oraz wtajemniczeniu, dokładnie jak dzisiaj jest to stosowane w Kościele Rzymskim gdzie kolorem ubioru papieży jest biały, kardynałów czerwony, biskupów fiolet, a pozostali duchowni noszą stroje w kolorze czarnym.

Również to co dzisiaj jest uważane za świętą szatę liturgiczną nakładaną przez kapłanów do sprawowania mszy czyli ornat wywodzi się od płaszcza rzymskich bogaczy i urzędników zwanego paenula. Oczywiście strój obrósł karkołomnymi znaczeniami i symbolami, to jednak warto pamiętać, że nie jest to strój w żaden sposób pochodzący z nauczania biblijnego, a wprost ze świeckiej tradycji starożytnego Rzymu.

Kultowi Mitry zawdzięczamy święta Bożego Narodzenia. Pierwsi chrześcijanie pomni nauczania Pana nie obchodzili żadnych świąt, a już na pewno nie obchodzili świąt Bożego Narodzenia. 25 grudnia był dniem obchodzenia święta Słońca Niezwyciężonego, a po połączeniu tego kultu z kultem boga Mitry zaczęto obchodzić święto urodzin DEUS SOL INVICTUS MITHRA. Dzień 25 grudnia był też dniem urodzin boga Horusa syna bogini Izyda, której kulcie i jego wpływowi na tradycję katolicką powiemy sobie przy okazji rozważania tradycji Piotra z Aleksandrii. Kościół Katolicki datę 24 grudnia jako dzień narodzin Pana przyjął dopiero w 353 r. n. e.

Religia rzymska w swojej pogańskiej wersji była bardzo dobrze zorganizowana. Kolegium pontifeksów ustalało zasady kultu oraz kto i w jaki sposób mógł go sprawować. Każde kolegium kapłańskie było ściśle określone w prawie i nie było miejsca na spontaniczność, która tak bardzo charakteryzowała biblijne chrześcijaństwo, które było wiarą i uczniostwem, a nie instytucją i kultem. Wydaje się, że taka forma chrześcijaństwa była obca ludom imperium przyzwyczajonym do religijnego kultu i misteriów, więc przyjmowane chrześcijaństwo powoli obrastało tradycjami ludzi, którzy je przyjmowali. Dlatego ok. 350 lat po Chrystusie cesarze rzymscy tak łatwo mogli je zaakceptować jako nową religię rzymską.

Można w tym miejscu zadać pytanie dlaczego cesarze wcześniej nie zaakceptowali chrześcijaństwa, dlaczego tego nie zrobili? Dlatego, że nie mogli. Chrześcijaństwo przyniesione do imperium w wersji nie Damazego, a apostolskiej było pozbawione świątyń, bóstw oraz ich wyobrażeń. Chrześcijanie nie sprawowali żadnego kultu, ani żadnych misteriów co w oczach religijnych Rzymian wydawało się jeszcze gorszym superstitio – zabobonem niż wiara żydowska. Chrześcijanie z tego powodu byli uznawani za ateistów, a przez to za wrogów państwa, którzy obrażają bogów i ściągają na Imperium plagi. Tak o pewnym chrześcijaninie pisał niejaki Apulecjusz w swojej Apologii: „on nigdy w życiu nie modlił się do żadnych bogów i nie bywał w żadnej świątyni. Kiedy przechodzi obok jakiegoś świętego miejsca, nie dotyka rękami warg na znak czci, bo uważa to za grzech. Nawet bogom pól, którzy go karmią i ubierają, nie ofiarowuje nigdy pierwocin ani ze żniw, ani z winnicy, ani ze stada. W posiadłości jego nie ma żadnej świątyni, ani żadnego miejsca poświęconego, ani gaju...”


To czego w oczach Rzymian brakowało pierwszym chrześcijanom, nie brakowało już katolickim chrześcijanom z końca IV w. takim jak papież Damazy. Podobieństwo do religii rzymskiej stawało się coraz większe, a nie brakowało też zapożyczeń z innych religii jak mitraizm czy kult wielkiej macierzy. Taka była tradycja Damazego i taka tradycja, różna od tej, którą możemy znaleźć na kartach Biblii, stała się częścią składową nowego tworu zwanego katolickim chrześcijaństwem ustanowionym przez cesarzy religią państwową.

Rozwijający się dalej w późniejszych wiekach Kościół Rzymski stał się religijnym, a nawet politycznym, spadkobiercą Imperium Romanum. By nadać temu procesowi charakter religijny już Teodozjusz I odwołał się do Apostoła Piotra i jego domniemanego prymatu oraz tradycji jakoby Piotr przebywał w Rzymie i tam umarł, chociaż na temat przebywania Piotra w Rzymie milczy Biblia, a zwłaszcza Paweł, który znał się osobiście z Piotrem. Paweł pisał listy do współbraci w Chrystusie, którzy są w Rzymie, wymieniając większość imiennie, jeśli Piotr faktycznie byłby w Rzymie to dlaczego o nim nie wspomniał, ani Go nie pozdrowił w swoim liście. W końcu Paweł zanim umarł spędził dwa lata w areszcie domowym w Rzymie i o żadnym jego spotkaniu z Piotrem Biblia nie wspomina, a trudno uwierzyć, że gdyby Piotr przebywał w Rzymie nie odwiedziłby Pawła, którego znał i cenił. Tradycja śmierci Piotra w Rzymie stała się narzędziem politycznym w rękach papieży do pozyskania jak największej władzy i to nie tylko duchowej.

Podobny schemat myślenia można zobaczyć przy okazji podnoszenia rangi biskupa Konstantynopola, które stało się nową stolicą cesarską. Skoro biskup starego Rzymu był następcą Piotra, to najlepiej by było gdyby biskup Nowego Rzymu czyli Konstantynopola był następcą innego Apostoła, a najlepiej brata Piotra czyli Andrzeja. Jakież to zrządzenie losu dla biskupa Konstantynopola w tym, że według tradycji, akurat Andrzej założył kościół właśnie w miejscowości Bizancjum, które stało się podwaliną Konstantynopola. Można by powiedzieć cóż za przypadek! Niestety tam gdzie gra idzie o władzę nie ma przypadków. Nagle dwóch Apostołów, dwóch braci, stało się „założycielami” dwóch stolic biskupich w dwóch stolicach cesarskich. Oczywiście tradycja ta jest podtrzymywana do dzisiaj.

Jak widać już wtedy Kościół Katolicki dość daleko odszedł od czystej doktryny zawartej w Piśmie Świętym. Dowodem na to może być tak wczesny ruch chrześcijański nawołujący do powrotu do Słowa i Ducha jak rozwijający się już w II w. n. e. montanizm, którego nazwa wywodzi się od założyciela tego ruchu Montana (Montanusa). Do zwolenników tego ruchu zaliczał się też jeden z najsłynniejszych pisarzy chrześcijańskich pierwszych wieków Quintus Septimus Florens Tertullionus zwany Tertulianem. Dla Kościoła Katolickiego montaniści stanowili straszliwą herezję choć de facto nie odrzucali oni żadnych doktryn biblijnych, natomiast odrzucali całą narosłą i pogańską tradycję Kościoła Katolickiego. Montanistów można śmiało nazwać ruchem zielonoświątkowym tamtych czasów.


Rzym i jego tradycje to jednak tylko połowa tego co powstało jako nowa religia państwowa imperium rzymskiego. Rzym to synkretyzm, kult i prawo, ale brakuje tu jeszcze wysublimowanej teologii, która by to wszystko wsparła i zespoliła. Tutaj z pomocą katolickiemu chrześcijaństwu przychodzi z pomocą Aleksandria ze swoją tradycją wymieniona w edykcie tesalońskim pod imieniem biskupa Piotra.

Komentarze

  1. Bardzo konkretnie i rzeczowo Pan pisze. 😊.Z pewnością wiele czasu Pan poświęcił by zebrać wszystkie informacje w hedną całość. A czy można by prosić o bibliografie,o źródła z jakich Pan korzysta? Chciałam wykorzystać wiele zawartych przez Pana informacji w mojej pracy (pilot wycieczek) , by głosić ludziom prawdę i nie chciałabym być gołosłowna.Jeżdżę z grupami często do Rzymu i myślę że może to być doskonała okazja by otwierać ludziom oczy .
    Pozdrawiam . Niech Pana Bóg prowadzi i strzeże.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo. Tworząc ten tekst nie traktowałem go jako pracy naukowej, a raczej jako głoszenie Słowa i rozliczenie się ze swoją przeszłością. Chodziło mi by pokazać, że katolicyzm nie jest czymś zesłanym przez Boga, a raczej wynikiem setek lat "ewolucji" i wpływów różnych tradycji. Źródeł naukowych jest mało, a w Polsce, w większości wypadków, jest tylko jedna narracja. Dlatego ten tekst to kompilacja wielu artykułów, na które gdzieś tam w życiu trafiłem i mojej własnej edukacji. Polecam pracę A. Krawczuka "Poczet Cesarzy Rzymskich", Iskry, Warszawa, 1991 oraz pracę Marii Jaczynowskiej, Religie Świata Rzymskiego, PWN, Warszawa, 1987, a także Codex Theodosianum XVI.1.2 (Kodeks Teodozjański) dla pełnego i oryginalnego tekstu edyktu. A przede wszystkim polecam Słowo Boże i konfrontacje z nim praktyk religijnych KK. Niech Pan nasz Panią umacnia i prowadzi

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny tekst. Czytam i zgłębiam ten temat od dawna. Dzieki za te informacje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co było na początku

Tetelestai

Piotrowe klucze

Co się stało u Boga w ogródku cz. II

Czy tekst 2Tm 1:16 potwierdza praktykę modlitwy za zmarłych?

Potrójna misja Mesjasza

Biblijny kanon

Kickstart czyli...Wykopani